*dla lepszego efektu proponuję w momencie, gdy zobaczycie
"*" kliknąć w link lub w filmik, który dam na Wattpad'ie"
"Gdy zrozumiała, co się właśnie wydarzyło szybkim
krokiem ze spuszczoną głową ruszyła w stronę wyjścia. Było ciepłe,
wczesnokwietniowe popołudnie zbliżające się coraz bliżej ku wieczorowi.
Potrzebowała teraz posiedzieć sama i zrozumieć wszystko co się wydarzyło."
Po koncercie Klaudia i Bianka wracały do domu w milczeniu.
Brunetka czuła jak przyjaciółka jest zła oraz jednocześnie zakłopotaną całą
sytuacją z koncertu. W sumie to nie dziwiła jej się, tym bardziej, że wpierała
przyjaciółce, że go kompletnie nie zna i nigdy nie miała z nim do czynienia.
Gdy przeszły przez próg mieszkania, na powitanie dostały pytanie od Martyny
niosącej właśnie talerz z tostami.
-I jak tam po koncercie? Dżeremi był czarujący? - zapytała
radośnie, ale w odpowiedzi dostała tylko wściekłe spojrzenie czarnowłosej i
smutną minę Bianki.
-Idę do siebie. - stwierdziła brunetka i bez słowa wyminęła
przyjaciółki. Odrzuciła telefon na bok i położyła się na łóżku. Za zamkniętymi
drzwiami było słychać jakieś rozmowy, trochę krzyków, a potem się uspokoiło.
Brunetka jednak wolała nie wychodzić z pomieszczenia. Nie miała w ogóle
nastroju do tłumaczenia dziewczynom o co chodzi. Okłamała je i do samego końca
to ukrywała. W końcu zrezygnowana swoim zachowaniem, zasnęła.
******
Następnego dnia Bianka obudziła się ze świadomością, że
zaraz jak wyjdzie dostanie mnóstwo pytań albo oskarżeń. Dzisiaj była niedziela,
więc nie musiała się nigdzie spieszyć. Około 10 stwierdziła, że może lepiej
jednak wstać i stawić czoła dzisiejszym wyzwaniom. Gdy ruszyła w stronę salonu
cała trójka przyjaciółka siedziała przy stole i jadła śniadanie. Dziewczyna
równie zaspana zdezorientowana co zaspana spoglądała na nie z lekko
niepokojącym spojrzeniem.
-No dzień dobry, siadaj, mamy też dla Ciebie śniadanie. -
powitała ją rudowłosa, a reszta przyjaźnie się uśmiechnęła, nawet Klaudia, po
której spodziewała się zupełnie innej reakcji. Gdy zrozumiała sytuację, zajęła
swoje miejsce, a dosłownie chwilę później Martyna przyniosła jej kanapki, na
których był serek biały, pomidor i ogórek zielony.
-A może by tak dzisiaj na obiad wyjść gdzieś na miasto? -
zapytała Iza.
-Jasne, czemu nie? - stwierdziły z zadowoleniem
przyjaciółki.
-Czyli nie jesteście na mnie złe za wczoraj? - zapytała
brunetka.
-Nie no co Ty! To w sumie było dosyć kochane. - poprawiła
jej nastrój Iza, a dziewczyny jej przytaknęły.
******
-Jeremi, gdzie idziesz? - zapytała Agata podnosząc wzrok zza
telefonu. Artur praktycznie zaraz po koncercie pojechał do Sylwii, więc zostali
we dwójkę.
-Aaa…przejść się i pooglądać rożne rzeczy.
-I w ogóle nie idziesz szukać Bianki, prawda? - czasem
chłopaka zadziwiało jak blondynka znała różne zachowania jego i nie tylko, ale
postanowił dalej stać przy swoim.
-No dokładnie! Po co miałbym jej szukać? Jest szansa jeden
na milion, że ją znajdę.
-Okay, to idź. Jestem pod telefonem. - odparła lekko znużona
i z powrotem jej wzrok skierował się na ekran komórki, tymczasem Jeremi pewny
swoich zamiarów wyszedł z pokoju hotelowego i ruszył w kierunku windy.
******
Przyjaciółki właśnie szły po obiedzie w kierunku Starego
Miasta. Postanowiły trochę rozładować emocje. Gdy znajdowały się bliżej rynku,
usłyszały dźwięki fortepianu.
-Ktoś męczy fortepian. - parsknęła Martyna.
-Nie jest tak źle. - wtrąciła się Iza. - Chodźcie posłuchać.
- i faktycznie, gdy tylko wyszły z jednej z bocznych alejek, stanęły ma wprost
instrumentu. Wokół było pełno ludzi, choć z drugiej strony nie ma się co
dziwić, w końcu jakaś atrakcja. Pianista grał tango *"Por Una Cabeza", które brunetka zaraz rozpoznała. Gdy tylko muzyk zakończył
ostatnią część tanga, po rynku rozległy się oklaski, a gdy tylko pianista
wstał, Bianka zamarła. Poczuła jak serce jej wali, a po plecach przechodzi ją
dreszcz. Jakieś 10 metrów od niej stał Jeremi. Jak zwykle wysoki, uśmiechnięty,
w białej koszulce i z kilkoma tatuażami - wspomnienia po mafii. Nie musiała
długo czekać na reakcję dziewczyn.
-O matko! To Jeremi! Chodźcie! Proszę! - błagała Klaudia
ciągnąc Martynę za rękę.
-Ja tu zostanę. - odpowiedziała słabo Bianka. Nie chciała
teraz, po czterech latach spokojnego i szczęśliwego życia spotkać się z głównym
sprawcom. Nie była gotowa. Tym bardziej, że ten sprawca był jednocześnie osobą,
za którą najbardziej tęskniła i do której chciała wrócić. Tak samo było teraz.
Z jednej strony najchętniej wbiegła w ten tłum i tylko wyczekiwała chwili, gdy
będzie się mogła przytulić, z drugiej jednak wolałaby aktualnie zapaść się pod
ziemię.
-Bianka, wszystko okay? Chodź. - Iza wyciągnęła do niej
dłoń, lecz dziewczyna miała mętlik w głowie. Czy iść tam czy nie. Chce go
zobaczyć, ale woli go nie czuć. Wie, że jeśli Jeremi ją zobaczy, nic nie będzie
takie samo. To spojrzenie, jeden gest i koniec. Starannie układa przez cztery
lata rzeźba z miliona kawałków, rozsypie się na nowo. Bianka jednak chwyciła
przyjaciółkę za rękę i razem poszły za dziewczynami w kierunku instrumentu.
Tłum wokół piosenkarza lekko zmalał, przez co Klaudia mogła śmiało zagadać do
dwudziestolatka.
-Cześć Jeremi! - zaczęła lekko nerwowo.
-Cześć kochana, jak tam? - zapytał pokazując swój
zniewalający uśmiech.
-A dobrze, wczoraj byłam na Twoim koncercie z Bianką i było
wspaniale. - w jednej chwili brunetka poczuła jak przyjaciółka obejmuje ją za
ramiona, w taki sposób, że nie może uciec i przysuwa na wprost chłopaka. Ich
wzrok się spotyka i Bianka wręcz mogła usłyszeć te pęknięcie i trzask budowli,
którą miała w sobie. Nastolatek też momentalnie się zmienił. Z promiennego
uśmiechu, jego twarz zrobiła się skupiona i tajemnicza.
-Bianka…po tylu latach. - powiedział zupełnie inaczej niż
wcześniej. Jego głos był głębszy i bardziej pociągający, ale też pełen troski.
Robił dosyć spore przerwy między słowami. Pogładził też jej policzek. Ten gest
skruszył już całkowicie ścianę między nimi. Dziewczyna nawet nie wiedziała,
kiedy z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Już nie obchodziły ją ani przyjaciółki
stojące obok, ani też żadna inna osoba. Była tylko ona i on.
-Nie płacz, bo wtedy moje serce płaczę. - przyznał Jeremi i
otarł kciukiem drobne łezki z policzka dziewczyny.
-Tęskniłam za Tobą. - przyznała w końcu, po części przed
sobą, ale też przed nim.
-Ja za Tobą też. - odpowiedział, po czym zamknął jej lekko
nabrzmiałe od płaczu usta, którym przyglądał się jakąś chwilę, w pocałunku.
Dziewczyna sama nie wiedziała, czy tego chciała, czy była na tyle znużona już
ucieczką, że postanowiła zdać się na los. Wraz z pocałunkiem, jej umysł się
oczyścił, ze wszystkiego, miała w głowie pustkę. Chciała żyć tym co jest. Teraz
i tu. A teraz i tu całowała się z najlepszym chłopakiem, którego cały czas
kocha.
-------
Kochani! Nie będę się rozpisywać, ochłońcie po emocjach i
napiszcie komentarz, czy Wam się podoba.
Kocham Was ❤️
Livia
Boze cudowny rozdzial ,czekam na nastepny ❤
OdpowiedzUsuń😍😍
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń