piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 39



„-Dobra, jak się nazywasz?
-Bianka…
-Źle, nie mówimy do siebie po imieniu, zrozumiano?
-Tak…
-Okay, będziesz…będziesz Księżniczką, tak się przyjęło i tak będzie, rozumiesz? – Bianka niepewnie kiwnęła głową. – Więc sztama. – dziewczyna podała nastolatce rękę na znak zgody, natomiast szesnastolatce nie pozostało nic innego jak odwzajemnić gest.”
Nastolatkowie po lekcjach poszli do parku.
-To…co będziemy robić? – zapytała cicho skrępowana Bianka.
-A co się robi w parku? – rzuciła z pogardą nowo-poznana znajoma.
-No nie…nie wiem. – zakończyła pod nosem zdezorientowana. Kiedy weszli do parku i oblegli jedną z ławek, chłopcy wyciągnęli ze swoich plecaków piwo i wódkę, co nastolatkę mocno zszokowało.
-Pij, Księżniczko. – mówiąc to znajoma podała jej puszkę piwa.
-Ale…ja nie piję… - odmówiła nieśmiało.
-Tak, tak, jasne, przyjazd takiej osobistości trzeba uczcić! – zarechotał chłopak, przez co Bianka się trochę speszyła, nie czuła się dobrze w tym towarzystwie, ale wiedziała jednocześnie, że to już nie jest to samo życie, co w Warszawie. Wpatrywała się jeszcze chwilę w wieczko puszki i postanowiła, że zaryzykuje, łyk piwa jej nie zaszkodzi, a musi się tu jakoś odnaleźć.
-Nie jestem żadną Księżniczką. – rzuciła pewnie i wzięła głęboki łyk. Uczucie trunku przelewanego w organizmie był podobny do tego wypitego na Sylwestrze, ale jednak nie było to to samo.
-No, no Księżniczko, nie dławisz się, chyba już masz jakieś doświadczenie. – zarechotali znowu, na co Bianka triumfalnie na nich spojrzała i sama nie zauważyła, w jak szybkim tempie wypiła całe piwo.
***
-W dupie mam to, że nie chcesz się ze mną spotkać, musimy tam iść, czy tego chcesz czy nie, tkwimy w tym bagnie we dwoje.
-No dobra, spotkajmy się pod magazynem. – Jeremi się rozłączył, została mu tylko lekcja pianina, po której miał iść do szefa po odpowiednią gotówkę. Szedł z teczką, w której miał nuty po schodach i przez korytarz. Przeważnie o tej godzinie, albo wszyscy byli na dodatkowych zajęciach, albo czekali na nie, albo skończyli już lekcje i poszli do domu, uroki szkoły muzycznej. W momencie zatrzymała go dziewczyna z równoległej klasy, Emilka.
-Jeremi…co tam? – widać było, że dziewczyna chciała o coś zapytać, ale głupio jej było to rzucić tak prosto z mostu.
-Spoko, ale wiesz, teraz się trochę śpieszę, może przełożymy tą rozmowę na jutro? – zapytał.
-Okay. – odpowiedziała ze słabym uśmiechem, prośba chłopaka zbiła ją z tropu, ale nie chciała dawać tego po sobie znać.
-To super, to do zobaczenia! – rzucił i pobiegł pod swoją salę. Nauczycielka czekała już na niego.
***
Jeremi po zajęciach wybiegł ze szkoły, wsiadł w pierwszy-lepszy autobus i wysiadł nieopodal magazynu. Łukasz już na niego czekał.
-No! Myślałem, że nie przyjdziesz! – tak go powitał.
-Dobra, wiem, że dla żadnego z nas nie jest to najprzyjemniejsze spotkanie, ale trzeba to załatwić i koniec.
-No to chodź, a nie stój tak. –przewrócił oczami chłopak i ruszył, Jeremi chwilę później do niego dołączył. Kiedy weszli do magazynu, wyglądał jak zawsze.
-Wyjdź Ty stary pierniku! – rzucił w przestrzeń Łukasz.
-Tak, na pewno na co takiego by wyszedł. – zripostował nastolatek i oboje ruszyli w stronę biura szefa. Kiedy otworzyli drzwi, nikogo nie było. To samo w pozostałych pomieszczeniach.
-Gdzie on jest? – zapytał idol.
-No na pewno nie tutaj.
-Dobra, to chodźmy, spróbuję do niego zadzwonić, może odbierze.
-Tak, szczylu, na pewno skoro go tu nie ma to odbierze telefon od Ciebie, brawo za inteligencję.
-Bardzo śmieszne, a może pojechał do Bianki?
-A mówiłeś mu coś o tym, że wyjeżdża?
-Tak! Wszystko mu powiedziałem i podałem mu jej nowy adres, choć sam go nie znam! – zirytował się.
-No już się tak nie denerwuj, bo Ci żyłka pęknie na czole. – zaśmiał się Łukasz.
***
Bianka weszła chwiejnym krokiem do mieszkania, matka była jeszcze w pracy, więc tyle dobrze dla dziewczyny. Rzuciła plecak w kąt pokoju i już chciała zobaczyć, co w świecie Internetu słychać, ale nie było ani zasięgu, ani WiFi, nic, pozostało tylko albo czytanie książki, co było niemożliwe z taką ilością trunku w ciele, albo położenie się i próba zaśnięcia. Jutro była wycieczka do Legnicy, więc trzeba się było jeszcze na nią przygotować. Nastolatka postanowiła, że nie będzie spać, tylko weźmie prysznic i przygotuje się na jutro.
***
Jeremi wrócił do domu około godziny20 i po przywitaniu z rodziną, poszedł do pokoju i opadł zmęczony na krzesło od biurka. Jedyny kto znowu zauważył jego samopoczucie był Artur.Brat wszedł za nim do ich wspólnej sypialni.
-Bracie…nie przejmuj się, chodzi o Biankę prawda?
-Yhm. – odparł zmęczony szesnastolatek.
-No nie przejmuj się! Poradzisz sobie!
-Tylko ja nie wiem, co zrobić! Nie zmuszę jej, żeby wróciła tu! Zresztą, ona i tak nie chce mnie znać. – powiedział ostatnie słowa lekko przybity. Obwiniał się, że za mało jej mówił i pokazywał, że ją kocha, a kochał ją cholernie mocno.
-Przestań tak mówić! Jesteś Jeremi! Masz tysiące fanek na świecie, albo przy najmniej w Polsce! Nie poddałeś się mafii! A chcesz się teraz poddać, bo nie wiesz co zrobić? Nie osłabiaj mnie. – wręcz nawrzeszczał Artur. Jeremi nic nie odpowiedział, ale mocno wziął sobie słowa czternastolatka do serca.
***
Bianka była już pod szkołą około godziny 7:00. Przed 8 mieli wyjazd, ale wiadomo, zbiórka, odliczenie uczestników i ogólne sprawy organizacyjne. W końcu ruszyli około 8:20.
-I jak, Księżniczko, po wczorajszym? – odwrócił się do dziewczyny kolega z klasy. Nastolatka czuła, że mimowolnie w małym stopniu zaimponowała znajomym.
-Bardzo dobrze, a u Ciebie? – Księżniczka uśmiechnęła się z triumfem. Podróż trwała 3 godziny. Cała grupa wysiadła w samym centrum malowniczego miasta. Bianka od razu poczuła się lepiej tutaj, niż w tym szarym Zabrzu. Nie musiała długo czekać, żeby spotkać znajome twarze. Rynkiem, wraz z grupką przyjaciół szła Natalia. Bianka znała ją z Jereminators, a poza tym Jeremi też jej o niej opowiadał.
-Zaraz wracam. – rzuciła znudzona w stronę nauczycielki, która pośpieszne potaknęła, ale dziewczyna była już w drodze do dziewczyny.
-Hey, Ty jesteś Natalia, mam rację? – zaczęła zdenerwowana rozmowę.
-Hey, tak, a Ty jesteś Bianka! – dziewczyna o wiele pozytywniej zareagowała na jej widok, niż szesnastolatka myślała. – Jak Wam się układa z Jeremim?
-„Pierwsze pytanie i ja już nie wiem, co odpowiedzieć, super.” – skarciła się w myślach nastolatka. – No…układa nam się całkiem dobrze… - mówiła to dosyć niepewnie.
-To świetnie! Wszystkie Jereminators są zgodne, że do siebie pasujecie! Jesteś idealną dziewczyną dla niego i wszystkie się cieszymy, że się tak dobrze dogadujecie, co tu robisz?
-Jestem na wycieczce klasowej. –odpowiedziała słabo nastolatka, mając aktualnie mętlik w głowie. – „Jak to dziewczyny sądzą, że my z Jeremim jesteśmy parą?!”
-To super! I jak na razie? Podoba Ci się?
-Tak…bardzo, ale…jak to sądzicie, że jestem „idealną dziewczyną” dla Jeremiego?
-No bo taka prawda! Cały czas się martwi o Ciebie! Odkąd Cię poznał mniej snapuje i ogólnie wydaje się czasem taki nieobecny!
-Przesadzasz. – zaśmiała się dziewczyna.
-Wcale, że nie! Nie znam drugiej takiej dziewczyny, przy której by się tak zachowywał!
-Bianka! Idziemy już! – krzyknęła wychowawczyni.
-Już idę! Muszę już iść, ale miło było Cię poznać i mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
-Proszę, spotkajmy się jeszcze dziś, muszę się czegoś dowiedzieć, proszę.
-Ale moja klasa…
-Bianka, ja wiem, że to nie jest ta klasa, że to nie jest klasa z Kamilą, wiem, że Ci ciężko i dlatego muszę Ci coś powiedzieć.
-Dobra, pogadam z wychowawczynią i pójdziemy. – Bianka po chwili wróciła. – Okay, chodźmy się przejść.
***
-To co wiesz o mnie? – zapytała szesnastolatka idąc przez park z dziewczyną.
-Wiem tylko, że się przeprowadziłaś, ale nie wiem, co stało się między Tobą, a Jeremim.
-Wiesz…sama nie wiem co się między nami stało.
-Nie rozumiem.
-Na początku było idealnie, potem sprawy się pokomplikowały, dowiedziałam się o czymś, o czym nie powinnam wiedzieć, potem śmierć ojca i potem ta przeprowadzka.
-Ale to chyba nie zmieniło Waszych relacji?
-Zmieniło, i to poważnie, poza tym i tak ta cała znajomość nie miała sensu.
-Miała sens, tylko Ty go jeszcze nie zauważyłaś! Nie możesz tak myśleć!
-Może ma, może nie, wiem, że ja go kocham, a on ma mnie w dupie. – podsumowała Bianka.
-Ygh! Z Tobą gorzej niż z małym dzieckiem! – kiedy Natalia to mówiła, dziewczyna spojrzała na zegarek.
-Jest 17:55! Za 5 minut mam być pod autokarem! Muszę już biec! Na razie! Dzięki za rady! – krzyknęła w biegu.
-I pamiętaj: Jeremi Cię kocha!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ach…ta Natalia, co zrobi? Może będzie potrafiła zaradzić tej chorej sytuacji, a może ją jeszcze pogorszy? Zobaczycie w następnych rozdziałach!
Uwielbiam Was,
Livia
*WIDZISZ = SKOMENTUJ*

3 komentarze:

  1. Cudo! :* Wszystko musi się ułożyć!
    Nominowałam cię do LBA.
    Pytania masz u mnie : bars-and-melody.blogspot.com
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Meeegaaaa❤❤ Czekam na nexta:))

    OdpowiedzUsuń