„-Dobra, jak się nazywasz?
-Bianka…
-Źle, nie mówimy do siebie po imieniu,
zrozumiano?
-Tak…
-Okay, będziesz…będziesz Księżniczką, tak się
przyjęło i tak będzie, rozumiesz? – Bianka niepewnie kiwnęła głową. – Więc
sztama. – dziewczyna podała nastolatce rękę na znak zgody, natomiast
szesnastolatce nie pozostało nic innego jak odwzajemnić gest.”
Nastolatkowie po lekcjach poszli
do parku.
-To…co będziemy robić? – zapytała
cicho skrępowana Bianka.
-A co się robi w parku? – rzuciła
z pogardą nowo-poznana znajoma.
-No nie…nie wiem. – zakończyła
pod nosem zdezorientowana. Kiedy weszli do parku i oblegli jedną z ławek,
chłopcy wyciągnęli ze swoich plecaków piwo i wódkę, co nastolatkę mocno
zszokowało.
-Pij, Księżniczko. – mówiąc to
znajoma podała jej puszkę piwa.
-Ale…ja nie piję… - odmówiła
nieśmiało.
-Tak, tak, jasne, przyjazd takiej
osobistości trzeba uczcić! – zarechotał chłopak, przez co Bianka się trochę
speszyła, nie czuła się dobrze w tym towarzystwie, ale wiedziała jednocześnie,
że to już nie jest to samo życie, co w Warszawie. Wpatrywała się jeszcze chwilę
w wieczko puszki i postanowiła, że zaryzykuje, łyk piwa jej nie zaszkodzi, a
musi się tu jakoś odnaleźć.
-Nie jestem żadną Księżniczką. –
rzuciła pewnie i wzięła głęboki łyk. Uczucie trunku przelewanego w organizmie
był podobny do tego wypitego na Sylwestrze, ale jednak nie było to to samo.
-No, no Księżniczko, nie dławisz
się, chyba już masz jakieś doświadczenie. – zarechotali znowu, na co Bianka
triumfalnie na nich spojrzała i sama nie zauważyła, w jak szybkim tempie wypiła
całe piwo.
***
-W dupie mam to, że nie chcesz
się ze mną spotkać, musimy tam iść, czy tego chcesz czy nie, tkwimy w tym
bagnie we dwoje.
-No dobra, spotkajmy się pod
magazynem. – Jeremi się rozłączył, została mu tylko lekcja pianina, po której
miał iść do szefa po odpowiednią gotówkę. Szedł z teczką, w której miał nuty po
schodach i przez korytarz. Przeważnie o tej godzinie, albo wszyscy byli na
dodatkowych zajęciach, albo czekali na nie, albo skończyli już lekcje i poszli
do domu, uroki szkoły muzycznej. W momencie zatrzymała go dziewczyna z
równoległej klasy, Emilka.
-Jeremi…co tam? – widać było, że
dziewczyna chciała o coś zapytać, ale głupio jej było to rzucić tak prosto z
mostu.
-Spoko, ale wiesz, teraz się trochę
śpieszę, może przełożymy tą rozmowę na jutro? – zapytał.
-Okay. – odpowiedziała ze słabym
uśmiechem, prośba chłopaka zbiła ją z tropu, ale nie chciała dawać tego po
sobie znać.
-To super, to do zobaczenia! –
rzucił i pobiegł pod swoją salę. Nauczycielka czekała już na niego.
***
Jeremi po zajęciach wybiegł ze
szkoły, wsiadł w pierwszy-lepszy autobus i wysiadł nieopodal magazynu. Łukasz
już na niego czekał.
-No! Myślałem, że nie
przyjdziesz! – tak go powitał.
-Dobra, wiem, że dla żadnego z
nas nie jest to najprzyjemniejsze spotkanie, ale trzeba to załatwić i koniec.
-No to chodź, a nie stój tak.
–przewrócił oczami chłopak i ruszył, Jeremi chwilę później do niego dołączył.
Kiedy weszli do magazynu, wyglądał jak zawsze.
-Wyjdź Ty stary pierniku! –
rzucił w przestrzeń Łukasz.
-Tak, na pewno na co takiego by
wyszedł. – zripostował nastolatek i oboje ruszyli w stronę biura szefa. Kiedy
otworzyli drzwi, nikogo nie było. To samo w pozostałych pomieszczeniach.
-Gdzie on jest? – zapytał idol.
-No na pewno nie tutaj.
-Dobra, to chodźmy, spróbuję do
niego zadzwonić, może odbierze.
-Tak, szczylu, na pewno skoro go
tu nie ma to odbierze telefon od Ciebie, brawo za inteligencję.
-Bardzo śmieszne, a może pojechał
do Bianki?
-A mówiłeś mu coś o tym, że
wyjeżdża?
-Tak! Wszystko mu powiedziałem i
podałem mu jej nowy adres, choć sam go nie znam! – zirytował się.
-No już się tak nie denerwuj, bo
Ci żyłka pęknie na czole. – zaśmiał się Łukasz.
***
Bianka weszła chwiejnym krokiem
do mieszkania, matka była jeszcze w pracy, więc tyle dobrze dla dziewczyny.
Rzuciła plecak w kąt pokoju i już chciała zobaczyć, co w świecie Internetu
słychać, ale nie było ani zasięgu, ani WiFi, nic, pozostało tylko albo czytanie
książki, co było niemożliwe z taką ilością trunku w ciele, albo położenie się i
próba zaśnięcia. Jutro była wycieczka do Legnicy, więc trzeba się było jeszcze
na nią przygotować. Nastolatka postanowiła, że nie będzie spać, tylko weźmie
prysznic i przygotuje się na jutro.
***
Jeremi wrócił do domu około
godziny20 i po przywitaniu z rodziną, poszedł do pokoju i opadł zmęczony na
krzesło od biurka. Jedyny kto znowu zauważył jego samopoczucie był Artur.Brat
wszedł za nim do ich wspólnej sypialni.
-Bracie…nie przejmuj się, chodzi
o Biankę prawda?
-Yhm. – odparł zmęczony
szesnastolatek.
-No nie przejmuj się! Poradzisz
sobie!
-Tylko ja nie wiem, co zrobić!
Nie zmuszę jej, żeby wróciła tu! Zresztą, ona i tak nie chce mnie znać. –
powiedział ostatnie słowa lekko przybity. Obwiniał się, że za mało jej mówił i
pokazywał, że ją kocha, a kochał ją cholernie mocno.
-Przestań tak mówić! Jesteś
Jeremi! Masz tysiące fanek na świecie, albo przy najmniej w Polsce! Nie
poddałeś się mafii! A chcesz się teraz poddać, bo nie wiesz co zrobić? Nie
osłabiaj mnie. – wręcz nawrzeszczał Artur. Jeremi nic nie odpowiedział, ale
mocno wziął sobie słowa czternastolatka do serca.
***
Bianka była już pod szkołą około
godziny 7:00. Przed 8 mieli wyjazd, ale wiadomo, zbiórka, odliczenie
uczestników i ogólne sprawy organizacyjne. W końcu ruszyli około 8:20.
-I jak, Księżniczko, po
wczorajszym? – odwrócił się do dziewczyny kolega z klasy. Nastolatka czuła, że
mimowolnie w małym stopniu zaimponowała znajomym.
-Bardzo dobrze, a u Ciebie? –
Księżniczka uśmiechnęła się z triumfem. Podróż trwała 3 godziny. Cała grupa
wysiadła w samym centrum malowniczego miasta. Bianka od razu poczuła się lepiej
tutaj, niż w tym szarym Zabrzu. Nie musiała długo czekać, żeby spotkać znajome
twarze. Rynkiem, wraz z grupką przyjaciół szła Natalia. Bianka znała ją z
Jereminators, a poza tym Jeremi też jej o niej opowiadał.
-Zaraz wracam. – rzuciła znudzona
w stronę nauczycielki, która pośpieszne potaknęła, ale dziewczyna była już w
drodze do dziewczyny.
-Hey, Ty jesteś Natalia, mam
rację? – zaczęła zdenerwowana rozmowę.
-Hey, tak, a Ty jesteś Bianka! –
dziewczyna o wiele pozytywniej zareagowała na jej widok, niż szesnastolatka
myślała. – Jak Wam się układa z Jeremim?
-„Pierwsze pytanie i ja już nie
wiem, co odpowiedzieć, super.” – skarciła się w myślach nastolatka. – No…układa
nam się całkiem dobrze… - mówiła to dosyć niepewnie.
-To świetnie! Wszystkie
Jereminators są zgodne, że do siebie pasujecie! Jesteś idealną dziewczyną dla
niego i wszystkie się cieszymy, że się tak dobrze dogadujecie, co tu robisz?
-Jestem na wycieczce klasowej.
–odpowiedziała słabo nastolatka, mając aktualnie mętlik w głowie. – „Jak to
dziewczyny sądzą, że my z Jeremim jesteśmy parą?!”
-To super! I jak na razie? Podoba
Ci się?
-Tak…bardzo, ale…jak to sądzicie,
że jestem „idealną dziewczyną” dla Jeremiego?
-No bo taka prawda! Cały czas się
martwi o Ciebie! Odkąd Cię poznał mniej snapuje i ogólnie wydaje się czasem
taki nieobecny!
-Przesadzasz. – zaśmiała się
dziewczyna.
-Wcale, że nie! Nie znam drugiej
takiej dziewczyny, przy której by się tak zachowywał!
-Bianka! Idziemy już! – krzyknęła
wychowawczyni.
-Już idę! Muszę już iść, ale miło
było Cię poznać i mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
-Proszę, spotkajmy się jeszcze
dziś, muszę się czegoś dowiedzieć, proszę.
-Ale moja klasa…
-Bianka, ja wiem, że to nie jest
ta klasa, że to nie jest klasa z Kamilą, wiem, że Ci ciężko i dlatego muszę Ci
coś powiedzieć.
-Dobra, pogadam z wychowawczynią
i pójdziemy. – Bianka po chwili wróciła. – Okay, chodźmy się przejść.
***
-To co wiesz o mnie? – zapytała
szesnastolatka idąc przez park z dziewczyną.
-Wiem tylko, że się
przeprowadziłaś, ale nie wiem, co stało się między Tobą, a Jeremim.
-Wiesz…sama nie wiem co się
między nami stało.
-Nie rozumiem.
-Na początku było idealnie, potem
sprawy się pokomplikowały, dowiedziałam się o czymś, o czym nie powinnam
wiedzieć, potem śmierć ojca i potem ta przeprowadzka.
-Ale to chyba nie zmieniło
Waszych relacji?
-Zmieniło, i to poważnie, poza
tym i tak ta cała znajomość nie miała sensu.
-Miała sens, tylko Ty go jeszcze
nie zauważyłaś! Nie możesz tak myśleć!
-Może ma, może nie, wiem, że ja
go kocham, a on ma mnie w dupie. – podsumowała Bianka.
-Ygh! Z Tobą gorzej niż z małym
dzieckiem! – kiedy Natalia to mówiła, dziewczyna spojrzała na zegarek.
-Jest 17:55! Za 5 minut mam być
pod autokarem! Muszę już biec! Na razie! Dzięki za rady! – krzyknęła w biegu.
-I pamiętaj: Jeremi Cię kocha!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ach…ta Natalia, co zrobi? Może
będzie potrafiła zaradzić tej chorej sytuacji, a może ją jeszcze pogorszy?
Zobaczycie w następnych rozdziałach!
Uwielbiam
Was,
Livia
*WIDZISZ = SKOMENTUJ*
Cudo! :* Wszystko musi się ułożyć!
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA.
Pytania masz u mnie : bars-and-melody.blogspot.com
♥♥♥
Mega! ❤ czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńMeeegaaaa❤❤ Czekam na nexta:))
OdpowiedzUsuń