piątek, 4 września 2015

Rozdział 4



Kiedy Bianka obudziła się na zewnątrz było jeszcze ciemno, ale dziewczynie nie chciało się już spać. Spojrzała na ekran telefonu, który wskazywał dopiero 4:30. Nastolatka spokojnie, lecz z ogromnym podekscytowaniem ubrała się w krótkie, jeans’owe spodenki, szare trampki marki Converse, biały top i szarą, dresową bluzę. Kilkoma ruchami pościeliła łóżko i stwierdziła, że sprawdzi jeszcze wszystkie portale.  Oczywiście, tablicę na Facebook’u głównie zasypywały posty z grupy Jereminators, ale znalazł się też w nich post Jeremiego. „Kochani! Ostatnio poprosiłem Was, żebyście mi pomogli znaleźć pewną dziewczynę, bardzo mi wtedy pomogliście i teraz wraz z Bianką planujemy dla Was małą niespodziankę…do zobaczenia we Wrocławiu!”. Nastolatka szybko sprawdziła, czy ma wszystkie potrzebne rzeczy i zeszła rześkim krokiem na dół. Zdziwił ją bardzo widok rodziców siedzących przy stole i zajadającym jej ulubione kanapki.
-Dzień dobry? - zapytała dziewczyna.
-Co tak się patrzysz? Dla Ciebie też mamy, nie martw się. - mama położyła z uśmiechem na twarzy kanapki.
-Dziękuję, ale…z jakiej to okazji? - Bianka powoli przeżuwała śniadanie.
-A tak jakoś, to Twój wielki dzień. - mama aż miała łzy w oczach.
-Oj mamo, nie płacz, przecież wrócę, wyjeżdżam tylko na weekend! - nastolatka starała się pocieszyć rodziców.
-Wiem, ale przypomniało mi się, jak byłaś taka młodsza i bałaś się gdziekolwiek iść bez nas, a teraz…sama jedziesz do Wrocławia i…spełniasz marzenia, a to jest najważniejsze. Każda matka będzie się z tego powodu cieszyć, pamiętaj. - na sam koniec mama pocałowała Biankę w czoło. Tej jakże wzruszającej chwili przerwał dzwonek, sygnalizujący, że dziewczyna dostała wiadomość. Kiedy sprawdziła telefon, okazało się, że Jeremi do niej napisał: „Witaj Bianko. Mam nadzieję, że jesteś gotowa, za niedługo będziemy pod Twoim blokiem. Wejdę po Ciebie na górę, tylko powiedz mi które piętro. Do zobaczenia, Jeremi :*”. Dziewczyna szybko odpisała idolowi.
-Ja już będę się zbierać, Jeremi tu za chwilę przyjdzie i pomoże mi, kocham Was. - po tych słowach pocałowała obydwojga w policzki. W tym samym momencie dzwonek do drzwi zadzwonił. Bianka tylko czekała na ten sygnał. Prędko otworzyła wejście do mieszkania. W progu stał nie kto inny, jak Jeremi. Ubrany w czarne spodnie, w tym samym kolorze bluzę i dla kontrastu białą koszulkę. Wysoki na prawie 2 metry. Dziewczyna żeby zobaczyć jego twarz musiała lekko podnieś głowę do góry. Jeremi zrobił to samo, z tym, że on dał głowę w dół.
-Hey. - zaczął bardzo ciepło.
-Cześć, wow, zapraszam. - ręką zaprosiła go do środka. Nie mogła w to uwierzyć, że idol, który miesiąc temu nie wiedział o jej istnieniu, właśnie w tym momencie wchodził do jej mieszkania. Jeremi ściągnął buty, żeby nie zabrudzić podłogi. Chciał zrobić dobre, pierwsze wrażenie.
-Dzień dobry. - przywitał się z rodzicami nastolatki.
-Ty pewnie jesteś Jeremi? Teraz już rozumiem, dlaczego Bianka tak Cię uwielbia. - zaśmiała się mama.
-Mamo! - dziewczyna chciała się spalić ze wstydu, na co chłopak się tylko roześmiał.
-No co? Może chcesz się czegoś napić? - kontynuowała rodzicielka.
-Nie, dziękuję, w zasadzie, to jeśli chcemy zdążyć dojechać na próbę, to powinniśmy się już zbierać.
-Właśnie! Kocham Was! Papa! - Bianka chciała jak najszybciej skończyć całą tą szopkę, wzięła plecak leżący w przedpokoju i wręcz wybiegła z mieszkania. Jeremi na korytarzu pojawił się dosłownie chwilę później.
-Daj. - chłopak wyciągnął rękę po plecak.
-Nie trzeba. - była lekko onieśmielona, teraz poczuła, że chyba jednak byłoby lepiej zostać w domu. Kiedy ona tak rozmyślała, idol zdążył już zabrać plecak, wspólnie podążając w stronę windy. Po kilku chwilach byli już na dole i Bianka niepewnie wsiadła do Citroena na warszawskich tablicach. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że było to auto rodzców Jeremiego Sikorskiego! Dziewczyna dopiero teraz uświadomiła sobie tak całkowicie, że spędzi cały weekend z jej największymi idolami. Każda fanka chciałaby wygrać coś takiego, a jej się to trafiło przez przypadek. Siadła między Arturem, a Jeremim.
-Dzień dobry. - przywitała się niepewnie z rodzicami braci.
-Cześć Bianka, cieszymy się, że zgodziłaś się zagrać, to dla nas naprawdę dużo znaczy. - odpowiedział miło ojciec idoli.
-Cześć Artur.
-Cześć Bianka. - nastolatka wręcz rozpłynęła się na słodki i bardzo ciepły głos chłopaka. Po tych słowach samochód ruszył i po jakiejś chwili każdy z rodziny Sikorskich zajął się sobą. Mama braci, która siedziała obok kierowcy zaczęła czytać książkę. Wyglądało na biografię, ale Bianka nie wczytywała się kogo. Jeremi odpisywał na pytania na Ask’u, a Artur przeglądał Snapa. Dziewczyna nie wiedziała, co robić, więc weszła na Facebook’a. Oczywiście był dość spory spam z różnych grup. Zdążyła również polajkować ostatnio dodane posty Jeremiego.
-Witajcie kochani, jedziemy już do Wrocławia na spotkanie z Wami i wraz z Arturem i Bianką planujemy już niespodziankę!-  w tym momencie idol skierował telefon w stronę Bianki. Dziewczyna lekko przerażona zasłoniła twarz, na co Jeremi, jak zwykle, słodko się uśmiechnął.
***
Po kilku godzinach jazdy rodzina Sikorskich wraz z Bianką byli już na miejscu. Rodzice braci wynajęli dwa, przepiękne pokoje, z czego jeden pokój był podzielony na dwie sypialnie. To właśnie jednej z tych sypialń miała spać Bianka. Dziewczyna szybko się rozpakowała, umyła i przebrała. Kiedy zeszła na dół okazało się, że Jeremi był już gotowy i czekał na resztę.
-I jak Ci się podoba? Jak podróż? - zaczął chłopak.
-Bardzo przyjemnie, jeszcze raz Ci dziękuję, że dzięki Tobie mogę spełniać marzenia! - nastolatka była ogromnie za to wdzięczna.
-Nie masz za co dziękować, to ja Ci powinienem dziękować, że się zgodziłaś, a tak ogólnie, to jak Ci się podobało na podpisywaniu? - widać, że idolowi bardzo łatwo szło zadawanie pytań, gorzej z Bianką…
-Bardzo mi się podobało, ale przytłoczyła mnie trochę ta ilość ludzi… - dziewczyna się denerwowała, myślała, że mówiąc to, wręcz „żali się” osobie, które zmieniła tak dużo w jej życiu.
-No tak, mnie też zawsze zastanawia skąd Wy się wszyscy bierzecie! - na te słowa oboje się zaśmiali. Widać było, że Jeremi był bardzo rozluźniony.
-A tak w ogóle to jak to jest? Mieć tyle fanów, ale pomimo tego być normalnym, wiecznie uśmiechniętym chłopakiem?
-Cóż…chodź, otwórz się na świat, chodź, przekaż dobro które masz! - Bianka dostała mini pokaz tańca i śpiewu na żywo.
-Wow! Super! Brawo! - dziewczyna zaczęła klaskać.
-Przepraszam…mogę autograf i zdjęcie? - do nastolatków podeszła o wiele młodsza dziewczynka, mniej-więcej 10 lat.
-Jasne! - Jeremi już składał autograf.
-Bianka, zrobisz nam zdjęcie? - poprosił szesnastolatek. Na te słowa dziewczyna wzięła telefon i porobiła im kilka zdjęć.
-Dziękuję, mogę…mogę Cię przytulić? - chyba w tym momencie bardziej zestresowaną osobą, niż ta dziewczynka, był tylko Bianka. Jeremi za to bardzo spokojnie przytulił się do dziewczynki, porozmawiał z nią jeszcze chwilę, pożegnał się i najzwyczajniej w świecie wrócił do rozmowy z nastolatką.
-Wiesz, dzisiaj jeszcze wieczorem pójdziemy na próbę, najpierw we trójkę z młodym, a później przećwiczymy utwór  tylko wokal i fortepian, okay?
-Jasne, to od Ciebie zależy. - dziewczyna nie chciała sprawiać problemów, a tym bardziej psuć już ustalonych planów. Kiedy Jeremi chciał coś powiedzieć rodzice wraz z Arturem zeszli na dół.
-Okay, to idziemy na obiad! - zarządził pan Sikorski i wszyscy zgodnie ruszyli w stronę auta, żeby pojechać do centrum miasta. Na rynku oczywiście powitała ich dosyć spora grupa fanek. Kilka z nich rzuciło nawet dosyć dziwne spojrzenia na Biankę i coś szeptało między sobą. Dziewczyna poczuła się trochę niezręcznie, nie lubi takich sytuacji, a szczególnie, że nie była na nią przygotowana. Po kilkunastu minutach ojciec idoli zaparkował.
-Teraz pójdziemy na jakiś posiłek, a potem macie umówioną próbę. - przypomniał opiekun.
-Wiemy! - odpowiedzieli chórem Artur i Jeremi, na co dziewczyna zareagował tylko uroczym śmiechem. Starszy brat bardzo szybko to zauważył. W zasadzie…bardzo podobał mu się ten widok: przeważnie nieśmiała i zgaszona nastolatka nagle zaczyna się śmiać i powoli otwierać do ludzi.
***
-To ja poproszę to. - Jeremi pokazał palcem na befsztyk w sosie własnym.
-Z ziemniakami czy frytkami? - kelnera wręcz usypiała zadając to pytanie.
-Z frytkami. - chłopak pomimo nudnej atmosfery zarażał pozytywną energią.
-To wszystko? Czyli dwa razy befsztyk w sosie własnym, raz placki z gulaszem i kotlet schabowy z ziemniakami?
-Jeszcze Bianka! - przypomniał sobie chłopak. Nastolatka wyrwała się z zamyśleń.
-Co dla pani? - zapytała retorycznie kelnerka.
-Yyy…poproszę sałatkę, grecką. - dziewczyna nie chciała obciążać idola kosztami, a poza tym nie byłoby to taktowne.
-Tylko tyle? Nie wygłupiaj się, zamów sobie coś czym się najesz. - zachęcał szesnastolatek, a jego mama go jeszcze w tym utwierdzała.
-Nie, naprawdę. Tyle mi starczy.- niepewnie odpowiedziała, choć wiedziała, że może się to źle skończyć.
-Nalegam. - stanowczo upierał się szesnastolatek.
-Jestem wegetarianką. - to były słowa, które jako pierwsze wpadły Biance do głowy, choć natychmiast ich pożałowała. Chciałaby nie jeść mięsa, ale jej organizm na to nie pozwala. Lekarz nie pozwolił jej nie spożywać produktów mięsnych, gdyż witaminy, które spożywają wegetarianie nie wystarczyłyby w przypadku dziewczyny. Jeremi po tych słowach czuł się trochę głupio, ale nie mógł już zmienić zamówienia, więc postanowił już zamilknąć. Po jakiś 20 minutach wszyscy już smacznie zajadali posiłek…wszyscy, oprócz Bianki, ciągle coś ją trapiło, jakieś takie dziwne odczucia, czegoś się podświadomie bała, ale nie chciała tego nikomu mówić. Kiedy wszyscy już skończyli swoje porcje ojciec braci oznajmił.
-My teraz z mamą idziemy się przejść i wracamy do hotelu, a Wy już idźcie lepiej na próbę. - powoli wstał od stołu, szybko wytłumaczył, w którą stronę mają się kierować, żeby dojść do teatru i potem wszyscy się rozstali. Jeremi, Artur i Bianka ruszyli w stronę teatru. Po drodze oczywiście nie było się bez selfie (nie tylko fanów). Dziewczyna nie posiadała się z radości, że ma taką luźną sesję zdjęć z idolami i już sobie wyobrażała, co musiały sobie pomyśleć dziewczyny, które przechodziły obok, ale nie obchodziło ją to za bardzo, ważne, że bawiła się super. Kiedy weszli do teatru wszystko było już przygotowane.
-Masz nuty? - zapytał Artur.
-Młody! Czy Ty słyszałeś jak ona gra?! - roześmiał się Jeremi. Na te słowa Bianka się lekko zaczerwieniła, wszyscy ją zawsze chwalili za grę, ale nigdy nie myślała, że usłyszy takie słowa wręcz od profesjonalisty.
-Okay, to gramy!- zaczęli najpierw od standardu „Bez niej nie było nas” przez „Chodź”, „Manipulację”, a kończąc na „Raz dwa trzy”. O dziwo, wersja akustyczna brzmiała całkiem spoko, oczywiście Jeremi dodał jakiś niewielką energię do tych utworów, ale i tak wyszło wspaniale.
-Umiesz śpiewać? - zapytał młodszy brat podczas przerwy między próbami.
-To znaczy śpiewam, ale nie wydaje mi się to jakieś wspaniałe, przeciętne. - bardzo dyplomatycznie stwierdziła nastolatka.
-No zaśpiewaj! Ja ocenię. - Artur udawał profesjonalistę, a Jeremi choć był na zapleczu wsłuchiwał się w rozmowę brata i…i kogo? Przyjaciółki? Koleżanki? Fanki? Sam jeszcze tego nie wiedział...
-Do, re, mi, fa… - zaczęła gamę, nie chciała się popisywać, więc specjalnie fałszowała. Artur już miał nadzieję, że wykaże się niesamowitym głosem, a tu taka niespodzianka. Starszy brat jednak wyczuł przekręt, ale nie chciał się wtrącać.
-Nie no, nie jest źle, poćwiczysz trochę i będzie okay. - młodszy idol nie chciał zabrzmieć źle, ale nie potrafił okłamać Bianki.
-Jeremi! Ja się już zbieram!-  wykrzyknął tylko ubierając bluzę.
-Spoko młody, my będziemy tak za około 2-3 godziny. - idol wrócił z zaplecza i podłączał właśnie mikrofony. Po chwili zostali sami. Jakoś ta atmosfera była dziwna, zupełnie inna niż w hotelu.
-Czemu udawałaś, że nie umiesz śpiewać? - w końcu nastolatek nie wytrzymał tej ogłuszającej ciszy.
-Ja nie udawałam! - kłamstwo jest słabą stroną dziewczyny.
-A tak naprawdę? - nie poddawał się.
-Oj…wstydziłam się… - tą drugą część zdania powiedziała wręcz szeptem, ale Jeremi wszystko usłyszał.
-Nie miałaś czego, masz śliczną barwę głosu. No zobacz: bez niej nie było by nas… - zaczął chłopak, a Bianka po prostu nie wytrzymała i zaczęła z nim śpiewać tak naprawdę, tak jak potrafi, czyli pięknie i czysto. Patrzyli sobie w oczy, u obydwojga można było zaobserwować tą radość z wspólnego śpiewania. Kiedy piosenka się skończyła, Jeremi był zadowolony, że nakłonił rówieśniczkę do śpiewania.
-Jutro też zaśpiewasz. - na te słowa Bianka zrobiła się blada.
-Ale…ja nie mogę, nie umiem… - próbowała się tłumaczyć.
-Na pewno, przed chwilą dałaś mi pokaz, jak to „nie umiesz śpiewać”. - podsumował chłopak.
-Dobrze, trzeba się dzisiaj wyspać, jutro dzień pełen wrażeń, co Ty na to, żeby pójść jeszcze na wieczorny spacer i iść w stronę hotelu? - zaproponował nastolatek.
-Z wielką chęcią, będę zaszczycona! - Bianka nie posiadała się z radości.
***
Jeremi i Bianka wybrali się spacer do parku, a w między czasie poszli na lody, oczywiście chłopak nie pozwolił zapłacić dziewczynie. Teraz każde było w swojej sypialni i rozmyślało za równo nad dzisiejszym, jak i jutrzejszym dniem. W efekcie oboje położyli się około północy. Biance śniło się jak jutro będzie wspaniale, lecz nie podejrzewa tego, co zaplanował już nastolatek.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! To już czwarty rozdział! Nie wiedziałam, że tak szybko się to wszystko potoczy! Dziękuję Wam ogromnie za to, że jesteście, że dajecie mi szansę spełniać marzenia i Wam radzę to samo. Rozwiń skrzydła i leć! Kocham Was! :*
Livia

2 komentarze:

  1. To prawda czy to twoje dzieło które sama wymyślasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to prawda, nie ściągam tego od nikogo, bo to nawiasem mówiąc nie miałoby sensu ;3

    OdpowiedzUsuń