piątek, 16 października 2015

Rozdział 11



Następnego dnia wszyscy już tak bardzo nie zwracali uwagi na Biankę, co nie oznacza, że była ona w ogóle nie zauważana, było jeszcze mnóstwo szeptów na korytarzu, ale dziewczyna starała się tego nie zauważać. Przeważnie o tej godzinie na nastolatkę czekała jej przyjaciółka, ale dzisiaj Kamili nie było. Bianka postanowiła zadzwonić. Jeden sygnał – nic. Drugi sygnał – też nic. Niedaleko ławki na korytarzu były okna, które dawały widok na boisko szkolne i prowadzącą na tylne mury szkoły drogę. Ale jednak co odróżniało ten widok, od pozostałych dni, to dwójka nastolatków. Oboje w jej wieku i dziewczyna mocno się zdziwiła, gdy rozpoznała te osoby. Nie był to nikt inny jak Kamila i Jeremi.
-„O czym oni tak rozmawiają?” - Bianka wydawała się mocno poruszona rozmową przyjaciół.
- Za chwilę zaczynają mi się lekcje, muszę już iść, dzięki, że mi pomagasz. - Kamila przytuliła Jeremiego, czuła się już przy nim tak swobodniej.
-Spoko, jakby co, to śmiało dzwoń. - po tych słowach każde poszło w swoją stronę: Jeremi do domu, przyszykować się na próbę, a Kamila do szkoły na lekcje. Bianka zdążyła tylko podbiec do najbliższej ławki, usiąść i udawać, że się uczy. Miała ogromną ochotę zapytać przyjaciółki o czym tak rozmawia z idolem, ale nie chciała jej urazić, więc stwierdziła, że jeszcze chwilę poczeka…
-Hey Bianka! – Kamila wręcz wbiegła na korytarz z ogromnym uśmiechem.
-Hey, co tak późno? – dziewczyna powiedziała to żartem, ale miała nadzieję, że przyjaciółka powie jej prawdę…
-Zaspałam. - …jednak nie.
-Spoko, odrobiłaś pracę z biologii? Ja kompletnie nie wiedziałam jak zrobić drugie zadanie. – i kolejne zagranie nastolatki.
-Nie…byłam na spotkaniu w parku z…- w tym momencie Kamili przypomniało się, że miała nic nie mówić Biance, więc szybko zamilkła.
-Z…? – dziewczyna nie chciała łatwo odpuścić.
-Z kolegą. – zakończyła temat dobitnie.
-„Dlaczego ona mi nie powie prawdy? Że nie widziała się z byle jakim kolegą, którego nie znam, tylko z Jeremim i o czymś ważnym na pewno rozmawiali! Czy naprawdę nie chce mi się już zwierzać ze swoich problemów, tylko woli Jeremiego?”- ta myśl bardzo zasmuciła nastolatkę, ale starała się tego po sobie nie pokazywać.
-Oj, co Ty taka dzisiaj przygnębiona? Podczas okienka zabieram Cię na koktajl, musisz się jakoś rozweselić! – dziewczyny jak w każdy czwartek miały okienko między zajęciami, podczas przeważnie których wychodziły do pobliskiej kawiarni. Kamila radośnie pociągnęła Biankę za rękę pod salę od historii.
***
Jeremi wrócił do domu, a w związku z tym, że dopiero za dwie godziny zaczynała mu się próba tańca na zbliżający się koncert, postanowił trochę poćwiczyć grę na altówce. Próbował grać, ale cały czas myślał o Biance i jej problemach, o całym planie i o tym, co powiedziała mu Pola. Spojrzał na godzinę w telefonie. Przyjaciółka miała teraz przerwę, więc postanowił do niej zadzwonić.
-Halo? - w słuchawce odezwał się melodyjny głos dziewczyny.
-Cześć Pola, kojarzysz naszą ostatnią rozmowę? – zadał retoryczne pytanie.
-Oczywiście, że tak! No i jak ci poszło, Romeo? Masz już swoją Julię? – przyjaciółka ledwo powstrzymywała się od śmiechu.
-Bardzo śmieszne. Chciałem ją zapytać, ale nie miałem okazji…
-To znaczy? Jak to nie miałeś okazji? – Pola była mocno zdziwiona.
-Kiedy ją zobaczyłem w tej kawiarni, wyglądała wspaniale, ale…była z jakimś chłopakiem…
-O nie! – dziewczyna czuła, jak teraz musiał czuć się przyjaciel.
-Ale czekaj…okazało się, że to jej kolega z poprzedniej szkoły i nic oprócz przyjaznych stosunków ich nie łączy.
-Nienawidzę, jak tak budujesz napięcie! Wiesz, jak się wystraszyłam?!
-Potem dosiedliśmy się z Kubą i Sebastianem do nich i zaczęliśmy rozmawiać. Z czasem jednak zostałem sam na sam z Bianką i wtedy chciałem się ją o to zapytać, ale ogólnie od samego początku zauważyłem, że jest jakaś taka zgaszona, smutna, więc nie chciałem jej jeszcze zadawać tak, w sumie, trudnego pytania i normalnie z nią porozmawiać z nadzieją, że powie mi, co jej leży na sercu. Kiedy wróciłem z napojami, stwierdziła, że musi iść i wręcz wybiegła. Powoli w jej oczach zaczęły się pojawiać pojedyncze krople łez, a ja byłem na siebie ogromnie wkurzony, że nie mogłem nic z tym zrobić. – podsumował Jeremi. Po chwili ciszy, Pola zabrała głos.
-Bardzo mi przykro, ale uwierz mi, na pewno bez powodu nie wybiegłaby z płaczem.
-To to ja też wiem, ale jak sądzisz…czy to może być moja wina…? Wiesz…to zdjęcie i potem jeszcze ta cała akcja z Roksaną…
-Jaka akcja? Z jaką Roksaną?! Dzisiaj przychodzę do Ciebie na próbę i mówisz mi wszystko od początku, a teraz muszę już kończyć, bo zaraz zaczyna mi się matematyka. – zapewniła dziewczyna.
-Wpadaj śmiało, trzymaj się, na razie. – rozłączył się Jeremi. Przyjaciółka zostawiła go w chwili konsternacji wraz z wieloma myślami.
-„Czy to naprawdę może być moja wina? Bianka nie wydaje się być osobą pamiętną, ale w sumie różnie mogła zareagować na to zdjęcie, jeszcze ta Roksana…dlaczego ona jej tak nienawidzi? Ośmieszać ją przed całą szkołą? Po co? Cała nadzieja w Kamili i naszym planie.” - szesnastolatek postanowił posprawdzać trochę social media. Jak zwykle setki komentarzy typu „świetny”, „idealny”, „cudowny” przewijały mu się między oczami, oczywiście jego pasek powiadomień pękał w szwach, a liczba nieprzeczytanych wiadomości wskazywała równą liczbę 80. Kiedy zbliżała się godzina 11:30, chłopak szybko się ogarnął i wyszedł.
***
Bianka i Kamila siedziały w kawiarni. Tej samej, w której Bianka kilka dni temu była z Mikołaj i spotkała Jeremiego.
-A teraz mi powiedz o co chodzi, no bo, jak już koktajl bananowy Ci nie pomaga, to ja nie wiem, co Ci pomoże. – Kamila, choć starała zakryć to uśmiechem i poczuciem  humoru, bardzo martwiła się o przyjaciółkę.
-Nie, nic…tylko… - kiedy dziewczyna była smutna bardzo ciężko się z nią rozmawiało, mówiła bardzo lakonicznie i tak ospale.
-Tylko? – ponaglała przyjaciółka.
-Tylko kilka dni temu spotkałam się z Mikołajem, jak wracałam ze szkoły.
-Czekaj…z tym Mikołajem?! – Kamila bardzo dobrze znała każdy etap przyjaźni chłopaka i dziewczyny.
-Tak, z tym. I przyszliśmy tutaj, było naprawdę przyjemnie, zapomniałam na chwilę o Roksanie… - na to imię, Kamila tylko westchnęła.
-I co dalej? – starała się uśmiechnąć.
-I potem przyszedł Jeremi z kolegami, co było najdziwniejsze, akurat w tym momencie musiało się tak złożyć, że Mikołaj zaczął śpiewać, a ja skrzeczeć razem z nim.
-Ładnie śpiewasz! Wspaniale! – dziewczyna się obruszyła.
-No dobra, nie istotne i Jeremi do nas podszedł i też zaczął śpiewać. Okazało się, że Mikołaj jest fanem Jeremiego i po kilku chwilach siedzieliśmy wszyscy razem przy stole i nawet było fajnie tak posłuchać od kolegów Jeremiego, jaki on jest. – Bianka po raz pierwszy podczas tej rozmowy się uśmiechnęła.
-To dobrze. – w Kamili zapanował taki wewnętrzny spokój, gdy zobaczyła przyjaciółkę uśmiechniętą.
-No…i z czasem zostaliśmy sami z Jeremim, on poszedł sobie wziąć coś do picia, a ja zostałam. Kiedy nie skupiałam się na rozmowie, przypomniałam sobie, jak ludzie w szkole bardzo mnie nienawidzą. Jaki w stosunku do mnie jest Łukasz, jaka Roksana… - dziewczyna przełknęła ślinę, żeby się nie rozpłakać, nawet teraz, wiedziała, że osoba, której powierza wszystkie tajemnice i obawy, ukrywa coś przed nią, a na ostatnim spotkaniu z idolem, a z czasem z przyjacielem, zbłaźniła się dosyć dobitnie.
-Spokojnie, będzie wszystko w porządku, zobaczysz, jeszcze będzie tak, że Roksana Cię będzie na kolanach przepraszać! – mówiła to, jakby była tego na 100 procentach.
-Jakoś nie do końca Ci wierzę.
-A szkoda, dobra, chodź, trzeba jeszcze pomęczyć tą babkę do muzyki. – przyjaciółki odstawiły szklanki i ruszyły w stronę wyjścia i w kierunku szkoły. Każdy w ich klasie lubił muzykę jako przedmiot, ale zupełnie inaczej było z nauczycielką. Największym paradoksem był fakt, że nie słyszała na jedno ucho. Nie byłoby lekcji, kiedy klasa nie robiłaby sobie z niej żartów.
***
Po muzyce towarzystwo klasy Ib liceum skończyło swoje lekcje.
-Proszę, uśmiechnij się, naprawdę, będzie dobrze, obiecuję ci to. – Kamila przytuliła przyjaciółkę.
-Nie obiecuj, bo nie warto. – Bianka zachowywała się, jakby uszła z niej cała energia i chęć do życia.
-Obiecuję, dzisiaj nie dam się rady spotkać, muszę pouczyć się na sprawdzian z matematyki.
-Spoko, jakbym Ci miała w czymś pomóc to śmiało pisz, a ja idę do domu poużalać się nad sobą. - Bianka ruszyła spokojnym krokiem po chodniku prowadzącym ją aż pod blok. Przyjaciółki pomachały sobie tylko na pożegnanie i tyle się widziały. Przez to, że na osiedlu Bianki były prowadzone jakieś prace związane z ulicą, połowa osiedla (między innymi najkrótsza droga do domu dziewczyny) były zamknięte i nastolatka musiała chodzić dwa razy dłuższą drogą. Kiedy wychodziła z przejścia podziemnego nagle coś ją oślepiło, zachwiała się i ostatnio, co usłyszała, to uderzenie głową o schody…
-------------------------------------------------------------------------------------------------
To już koniec 11 rozdziału! Dziękuję, że jesteście ze mną, ostatnio prosiłam Was na grupie Jereminators ;3 o to, żebyście  w wiadomościach prywatnych pisali mi wszystko, co sądzicie o moim blogu i posypała się masa przemiłych komentarzy, za które serdecznie Wam dziękuję <3! Rozdział wcześniej świętowałam 3000 wyświetleń, a na teraz jest ich już 4100! Jak Wy to robicie?! W ciągu tygodnia nabić ponad tysiąc?! Kocham Was i dziękuję, że pozwalacie mi spełniać marzenia i mam nadzieję, że Wy swoje również spełnicie <3
Uwielbiam Was
Livia

6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział <3 Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3 Mam nadzieję,że Bianka i Jeremi będą ze sobą ;) Trzymam za nich kciuki :* Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a w sprawie Bianki i Jeremiego się nie wypowiem ;3

      Usuń
  2. Świetny rozdział ❤ Czekam na następny 😁

    OdpowiedzUsuń