piątek, 23 października 2015

Rozdział 12



Przez to, że na osiedlu Bianki były prowadzone jakieś prace związane z ulicą, połowa osiedla (między innymi najkrótsza droga do domu dziewczyny) były zamknięte i nastolatka musiała chodzić dwa razy dłuższą drogą. Kiedy wychodziła z przejścia podziemnego nagle coś ją oślepiło, zachwiała się i ostatnio, co usłyszała, to uderzenie głową o schody…
Dziewczyna obudziła się w szpitalu. Najpierw nie wiedziała, gdzie jest, ale gdy poczuła straszny ból głowy, powoli zaczęła rozumieć, co się stało. Obok jej łóżka byli rodzice i Kamila.
-Cześć kochanie, jak się czujesz? Nawet nie wiesz, jak się o Ciebie martwiliśmy. – rodzice, jak i Kamila, która siedziała obok lekko się uspokoili, kiedy zobaczyli, że Bianka się obudziła.
-Cześć, ale…czemu ja tu trafiłam? – dziewczyna pocierała bolącą głowę.
-Wracałaś do domu i nagle upadłaś i spadłaś ze schodów, ale jakiś chłopak Cię zauważył i zadzwonił po pogotowie. Wyszedł jakieś 10 minut temu. – kiedy tata Bianki opowiadał całe zdarzenie, przyjaciółka siedziała cicho ze wzrokiem wbitym w podłogę, tak jakby coś wiedziała, ale nie chciała powiedzieć.
-Dobrze, przyniesiecie mi wody, chce mi się pić? – nastolatka chciała zostać tylko z przyjaciółką, więc w dosyć prosty sposób wyprosiła rodziców. Kiedy drzwi się zamknęły, dziewczyny zostały same w sali, a Bianka tylko czekała, co powie Kamila.
-No to co chcesz powiedzieć? – zaczęła.
-Nic… - przyjaciółka ani na chwilę nie podniosła wzroku.
-Proszę Cię, wiem, że chce mi coś powiedzieć, ale nie mam pojęcia co. – nastała wręcz grobowa cisza.
-Bo ten chłopak, który Cię uratował, to…to ja wiem, kim on jest, widziałam go. – Kamila nie skakała z radości, więc na pewno nie była to dobra wiadomość.
-No to powiedz! Najgorszą, ale prawdę, proszę…
-Bo to był Łukasz. – dobitnie zakończyła Kamila.
-Jak t-to? Czemu? Dlaczego on mi pomógł? Najpierw się ze mnie śmieje, a teraz mi pomaga? Nie rozumiem go. – Bianka była kompletnie zdezorientowana.
-No ale z jednej strony, faktycznie, śmieje się z Ciebie, a z drugiej, chyba nie jest taki bezduszny, że nie mógłby pomóc osobie potrzebującej.
-Niby masz racje, ale nie wiem, nie mam pojęcia co o tym myśleć, naprawdę? Czy wszystko musiało mi teraz wejść na głowę? Roksana, Jeremi, Łukasz i jeszcze Mikołaj! – dziewczyna opadła zmęczona na łóżko.
-Spokojnie, Roksana się za niedługo sama rozwiąże, co do Łukasza nie jesteśmy pewne, Mikołaj raczej żadnych problemów Ci jeszcze nie przysporzył, ale Jeremi? Co on Ci zrobił? – w tym momencie Bianka poczuła, że musi powiedzieć Kamili, co leży jej na sercu i żeby jej powiedziała prawdę. Po kolejnej chwili ciszy zaczęła:
-Nie rozumiem Waszego zachowania. Myślicie, że nie widzę, jak spotykacie się ze sobą? Przed szkołą? Po szkole? Że nie widzę, jak cały czas ze sobą piszecie? Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to mi to powiedz, a nie udawajcie, że nic się nie dzieje. – Kamila zamarła.
-Bianka…to nie tak…chciałabym Ci powiedzieć, ale to nie jest jeszcze dobry czas, dla nikogo, jeszcze teraz Ty z tym wypadkiem, może przełożymy tą sprawę na trochę później…?
-Nie, Kamila. Jak nie teraz to kiedy? Musicie mi to powiedzieć, czy Wam się to podoba, czy nie.
-Ale my chcemy ci to powiedzieć, ale jeszcze nie teraz…
-Naprawdę nie musicie przede mną niczego ukrywać. – Kamila już chciała powiedzieć cały plan i pomysł, ale… - Jeśli jesteście parą, to mi to po prostu powiedzcie, chyba nie sugerujesz, że wpadnę szał i będę Wam zatruwać życie? – Bianka niczego nie świadoma się uśmiechnęła. Kamila zastygła. Z jednej strony nieokiełznana złość do przyjaciółki, że posądzą ją o ukrywanie jakiejś wyimaginowanej miłości, a z drugiej zupełny brak jakiegokolwiek pomysłu, żeby to wytłumaczyć. Na szczęście od całej tej rozmowy uratował ją telefon.
-Halo?
-Cześć Kamila! Co się stało z Bianką?! Jak to mówisz, że miała wypadek?! Nic jej nie jest?! Zaraz tam będę, tylko jaki szpital?
-Bielański, ale spo… - nie zdążyła dokończyć zdania, bo chłopak się już rozłączył.
-I co? Twój CHŁOPAK przyjedzie Cię odebrać? – Bianka usiadła zadowolona na łóżku z bandażem na głowie.
-Bianka…to nie jest mój… - w tym momencie obydwie usłyszały hałasy dobiegające sprzed szpitala.
-Zostaniesz tu na chwilę? Pójdę tylko sprawdzić, co się dzieje. – Kamila już miała zamiar wychodzić.
-No co Ty! Idę z Tobą! – Bianka pospiesznie zakładała buty, dziewczynie już się nie chciało mówić, że przyjaciółka powinna odpoczywać, więc razem wybiegły przed szpital. Faktycznie, szamotało się jakiś dwóch chłopaków, a z boku na wszystko patrzyła jakaś dwójka nastolatków. Dziewczyny podbiegły do nich.
-Przestańcie! – zarządziła Kamila. Dopiero kiedy nastolatkowie przestali się szarpać, przyjaciółki rozpoznały kto to był. Tak, Jeremi i Łukasz, a na całą akcję patrzył się Artur i prawdopodobnie jego nowa dziewczyna.
-Bianka! – Jeremi nie patrzył na to, że krew mu leci z nosa i ma podbite oko, lecz czy przyjaciółka się dobrze czuje.
-Wszystko okay? Jak się czujesz? I czemu nie jesteś w szpitalu? – bardzo się martwił o nastolatkę.
-Spokojnie, jest wszystko w porządku, ale czekajcie…czegoś nie rozumiem. Okay, zacznijmy od początku, o co się pobiliście?! – nastolatka była wyraźnie zła. Chłopcy popatrzyli na siebie.
-Ja się nie wypowiem na ten temat. – Łukasz pociągnął nosem, żeby zatamować krwawienie.
-Normalnie szliśmy do Was do szpitala i minęliśmy się z nim. – Jeremi spojrzał na współtowarzysza bijatyki. – On zaczął coś tam mówić i się wkurzyłem i jakoś tak samo wyszło.
-Ale o czym zacząłeś mówić?! – Kamila był równie wkurzona  jak Bianka.
-Nie ważne. – Łukasz nie chciał kontynuować tematu.
-No pochwal się! – tym razem odezwał się Jeremi.
-Nie ważne! – Łukasz nie czekając na dalszy rozwój akcji poszedł w swoją stronę, po paru minutach zniknął grupce przyjaciół z oczu. Bianka ciągle nie potrafiła uwierzyć, że ten sam chłopak, który pobił jej przyjaciela, uratował jej życie.
-Chodźcie do szpitala. – po chwili odezwał się Jeremi i cała piątka ruszyła w stronę oszklonego budynku.
-A tak w ogóle to miło mi, jestem Bianka. – dziewczyna starała się trochę załagodzić sytuację i zaczęła rozmawiać z towarzyszką Artura.
-Wiem kim jesteś, wszystkie Jereminators i Arturonators to wiedzą, wywołałaś niezły zamęt, ale to w sumie przez niego. – nastolatka uszczypnęła Artura w policzek, na co ten tylko wykrzywił usta w słodki grymas.
-Okay…a jeśli mogłabym wiedzieć, kim Ty jesteś?
-Jestem Nikola, nowa i chyba z tego co wiem, pierwsza, dziewczyna Artura. – Nikola śmiało się uśmiechnęła.
***
Po godzinie Artur i Nikola stwierdzili, że oni się pójdą przejść i w efekcie zostali tylko Bianka, Jeremi i Kamila (rodzice nastolatki poszli do lekarza po wypis i załatwić całą papierkową robotę).
-Teraz mi powiedzcie, jak długo to ukrywacie. – zadowolona Bianka siadła na łóżku.
-Ale co ukrywamy? – Jeremi kompletnie nie wiedział, o co chodzi.
-No jak to o co?! O to, że jesteście parą! – dziewczyna nie mogła opanować szczęścia, co innego można było powiedzieć o Kamili: ta siedziała na krześle znowu ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-A jesteśmy?! – chłopak już zupełnie nie rozumiał całej sytuacji. Bez namysłu wyciągnął Kamilę przed salę, żeby pogadać.
-O co chodzi?!
-O nic, chciała za wszelką cenę wiedzieć o naszym planie i miałam jej zamiar powiedzieć, ale…
-Ale wyszło ci, że jesteśmy razem?! – Jeremi zdawał się być lekko zdenerwowany.
-Nie! Bianka coś sobie uroiła, że my ukrywamy jakąś wielką miłość, w obawie jak ona by się poczuła. – dziewczyna przewróciła oczami.
-I nie zdążyłaś jej wytłumaczyć, mam rację?
-Tak, ale musimy to jakoś odkręcić! To Bianka bardziej pasuje do Ciebie, a nie ja! – po tych słowach Jeremi poczuł się wspaniale, tak jakby już wiedział, że dziewczyna zgodzi się z nim chodzić.
-Właśnie…na ten temat też chciałem z Tobą porozmawiać, ale to może kiedy indziej. – nastolatkowie przytulili się i razem wrócili na salę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! To już za nami 12 rozdział! Naprawdę nie wierzę, że to już tak szybko idzie, jeszcze pamiętam swój stres, gdy pisałam drugi, a teraz już dwunasty i szczerze? Myślałam, że nie dotrwam tak długo z pisaniem, ale jednak fakt, że nie byłoby dnia, żebym nie dostała wiadomości: „kiedy nowy rozdział?” strasznie pozytywnie mnie nastraja i motywuje do działania. Dla tych, którzy faktycznie wyczekują każdego rozdziału, za niedługo pojawi się mała niespodzianka, więc zapraszam Was do śledzenia mojego bloga, żebyście nie pominęli żadnego rozdziału ;). I chyba najważniejsze, mega się cieszę, jak na przykład piszecie do mnie, że spełniliście swoje marzenia i jesteście szczęśliwi, bo to jest dla mnie jednak jeszcze bardziej motywujące do działania, więc spełniajcie marzenia, bo one naprawdę się spełniają! <3
PS Proszę Was o głosowanie na Jeremiego w konkursie VEVO. Wystarczy wejść na ich stronę (niestety, mądra ja zapomniałam tego, co jest po „/”). Każdy głos się liczy!
PS2 Specjalne dedykacje tego rozdziału dla Nikoli za wsparcie i pomysły oraz dla Eweliny, która zrobiła dla mnie ten przecudowny filmik! Zobaczcie: https://flipagram.com/f/eIQkJxUQWsn  ! <3
Uwielbiam Was,
Livia

4 komentarze:

  1. Zakochałam się 😭❤😍😍
    Czytam to 10 raz 😭😍😍❤❤❤😘😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwaga wyczuwam cudo...czy ktoś wie co nim jest....JASNE,ŻE TEN ROZDZIAŁ!!! <3333 Czekam na kolejny :* ;)

    OdpowiedzUsuń