„-Jak co
roku chciałabym pojechać do domu dziecka i rozdać prezenty dzieciom i szukam
chłopaka, który przebrałby się za Mikołaja i czy chciałbyś, może? – zapytała
niepewnie. Jeremi chwilę się zawahał, ale zaraz odpowiedział.”
-Oczywiście,
że tak! Tylko…wiesz może, kiedy chciałabyś pojechać…? – zapytał lekko
zażenowany.
-Spokojnie,
do kiedy zostajesz w Warszawie?
-Siódmego
stycznia wyjeżdżam ponownie.
-Ja
chciałam jeszcze jechać przed świętami, może…dziewiętnasty grudnia? – zapytała
miło.
-Idealnie.
– odpowiedział z uśmiechem na twarzy chłopak.
***
-Bianka!
Nareszcie! Za pięć minut zaczynamy lekcje! Gdzie Ty byłaś?! – tak „miło”
powitała ją Kamila.
-Przepraszam,
załatwiałam jeszcze ostatnie sprawy związane z wyjazdem. – dopowiedziała wręcz
ziewając.
-Nie
mów mi, że zarwałaś całą noc na załatwianiu tego. A znalazłaś przynajmniej tego
chłopaka, który przebierze się za Mikołaja? – Kamila nienawidziła, gdy Bianka
zaniedbywała swoje potrzeby na rzecz innych osób, a niestety, zbliżał się ten
okres, gdy dziewczyna wkładała dosłownie i w przenośni całą swoją duszę w pomoc
innym.
-No
nie całą…pół. – uśmiechnęła się zmęczona szesnastolatka.
-Ty
się ciesz, że dzisiaj nas zwalniają wcześniej do domu i będziesz mogła się
przespać.
-Mam
jeszcze mnóstwo pracy!
-A
ja już mam dość tego, że co roku w te święta zapominasz o sobie! – Kamila
najchętniej zapytałaby się przyjaciółki, czy na pewno załatwiła wszystko
związane z udekorowaniem sali, ale widząc jej samopoczucie, odpuściła sobie.
-No
dobra! Pójdę spać, ale nie na długo! A co do sali, widzę, że się zastanawiasz,
ale nie martw się, wszystko już załatwiłam. Umówiłam się na niedzielę z
Marcinem pod szkołą.
-Na
niedzielę?! Przecież w sobotę masz wyjście do domu dziecka! – przyjaciółka z
jednej strony była pełna podziwu, a z drugiej strony była wściekła, bo nie
mogła wytrzymać zachowania Bianki.
-Spokojnie,
poradzę sobie. Muszę tylko znaleźć strój elfa… - planowała dziewczyna.
-Ygh!
– Kamila już nie miała na nią sił. – To może mi chociaż kto jest tym Mikołajem?
Tylko proszę powiedz, że nie Łukasz! Przeżyję każdego, tylko nie jego! – w tym
właśnie momencie korytarzem wraz ze swoimi kumplami szedł chłopak, który niby
słuchał opowieści kolegów, ale tak naprawdę przyglądał się przyjaciółką. Kiedy
usłyszał swoje imię, zrobiło mu się jakoś tak smutno i źle, że jeszcze
przyjaciółka Bianki, nastawia ją przeciwko niemu. W głębi duszy obiecał sobie,
że nie zostawi tak tego…
-Nie
– zaczęła normalnie. – od pocałunku nie rozmawialiśmy ze sobą, nie chcę z nim
wiązać niczego. – powiedziała lekko przyciszonym głosem, żeby nastolatek nie
usłyszał, ale na nieszczęście tak się nie stało. Łukasz wpadł w szał. Zostawił
znajomych i ruszył w stronę przyjaciółek.
-Ach
tak?! Taka jesteś?! Chciałem być miły i robić dobrą minę do tej gry, jaką Ty próbujesz
zrobić, ale to Ci się nie uda. Jesteś nic nie wartym gównem i zrozum to.
Chciałem, żebyś wyszła na ludzi, ale Ty wolisz tego swojego Jeremiego! Żebyś
się nie przeliczyła! – podparł dziewczynę do ściany i już zamachiwał się, żeby
ją uderzyć…
-Łukasz!
Ogarnij się! Chcesz się bić, to nie ze słabszymi! Dobrze zrobiła, że się z Tobą
nie umówiła! Jesteś szurnięty! – do sytuacji włączyła się Kamila.
-Ty…
- nastolatek był gotów do bójki, lecz koledzy go zawołali, więc na zakończenie
rzucił tylko do Bianki:
-Bój
się. – i odszedł. Dziewczyna po tych słowach i całej tej sytuacji była bardzo
roztrzęsiona, parę łez jej poleciało po policzkach.
-Dlaczego…co
ja mu zrobiłam? – zapytała retorycznie zapłakana. Przyjaciółka ją objęła.
-Spokojnie,
to nie Twoja wina, poradzimy sobie, nie pozwolę mu Cię skrzywdzić.
***
Po
zajęciach dziewczyna jeszcze wstrząśnięta przeżyciami z dzisiaj wróciła do domu
i zrobiła sobie herbaty. Postanowiła poradzić się Jeremiego, ten stwierdził, że
zaraz będzie, co było dosyć dziwne, ale i
tak nie pozostało nic lepszego. Po dziesięciu minutach Bianka usłyszała dzwonek
do drzwi. Gdy otworzyła, na progu stał zgrzany chłopak.
-Hey,
co się stało? – zapytał od razu. W odpowiedzi dziewczyna tylko się w niego
wtuliła, bała się. Łukasz ma dosyć spore zatargi z prawem, posiada różne
kontakty, jest dosyć agresywny i co najważniejsze: nie ma skrupułów.
-Boję
się… - szepnęła cicho.
-Czego?
– tulił przyjaciółkę Jeremi.
-Łukasza.
– w tym momencie nastolatek poczuł kilka samotnych kropel spływając po jego
podkoszulku. Wiedział, co ma robić i o co chodzi, a przynajmniej podejrzewał.
Wziął dziewczynę na ręce i ruszył z nią do najbliższego pokoju, którym okazał
się salon. Usiadł z Bianką na kanapie.
-To
teraz mi opowiedz od początku, co się stało. – starał się mieć spokojny głos,
ale najchętniej zabiłby Łukasza za to, co zrobił szesnastolatce.
-Bo
dzisiaj rano rozmawiałyśmy z Kamilą i jakoś tak temat zszedł na dom dziecka.
Kamila się mnie zapytała, czy znalazłam już Mikołaja, i czy to jest Łukasz. Oni
się strasznie nie lubią. – szlochała.
-Spokojnie,
jeśli chcesz możesz mówić dalej. – Jeremi miał taki kojący głos, który od razu
dawał Biance taki spokój.
-I
akurat wtedy przechodził Łukasz z kumplami i kiedy usłyszał, że nie chcę z nim
nic wiązać, to wpadł w szał…
-Ale
czemu miałabyś z nim coś wiązać? – chłopak lekko zesztywniał.
-Przepraszam,
to nie jest tak, że czuję coś do niego, ale…nie chciałam, żeby mnie pocałował,
ale on to zrobił, przepraszam, to moja wina. – Bianka pośpiesznie zeszła z nóg
chłopaka i usiadła we wnęce między ścianą, a szafą i zwinęła się w kłębek. –
Przepraszam. – Jeremi zauważył, że dziewczyna nie kłamie, i że to faktycznie
Łukasz ją dręczył. Był pewny, co będzie dzisiaj wieczorem robić, jak wróci od
Bianki. Podszedł powoli do przyjaciółki i usiadł naprzeciwko niej.
-Przecież
to nie Twoja wina, nie możesz się obwiniać. – po tych słowach dziewczyna szybko
przytuliła się do przyjaciela.
-Dziękuję.
– szepnęła. Chwila, w której oni się przytulali była dla obydwojga bardzo
przyjemna: Bianka czuła spokój i ukojenie, natomiast Jeremi podświadomie
wiedział, że w rękach trzyma coś bardzo ważnego i cennego i dawało mu to
ogromną przyjemność. Siedzieli tak na podłodze, z czasem nastolatek wziął
dziewczynę na ręce i przenieśli się na kanapę i tak leżeli w spokoju i ciszy.
To znaczy Bianka leżała na kolanach i rękach Jeremiego, natomiast on siedział.
***
Około
20 wrócili rodzice Bianki do domu. Chłopak w tym czasie zdążył zanieść
nastolatkę do jej pokoju i przykryć ją kocem.
-Dobry
wieczór. – zaczął kulturalnie rozmowę.
-Cześć
Jeremi, coś się stało Biance? Gdzie ona jest? – zapytała z niepokojem mama
dziewczyny.
-Proszę
się nie martwić, poszła spać, a ja stwierdziłem, że poczekam na Państwa w razie
czego. – uśmiechnął się słabo. Między pójściem spać nastolatki, a przyjściem
jej rodziców Jeremi zdążył przemyśleć parę spraw, między innymi tą związaną z
Łukaszem.
-Dziękujemy
Ci i przepraszamy, że Ci tak zajęliśmy czas. – uśmiechnęła się zmęczona
rodzicielka.
-Spokojnie
i proszę się nie martwić, nic jej się nie stanie, obiecuję. – ostatnie słowa
trochę zaskoczyły rodziców, ale chłopak tylko życzył dobrej nocy i wyszedł nie
oglądając się za siebie. W drodze napisał jeszcze szybko do Łukasza wiadomość:
„Spotkajmy się za 10 minut koło garaży. Przyjdź sam i bez broni” i ruszył w
ustalone miejsce.
***
Kiedy
Jeremi przyszedł na miejsce, Łukasz już był. Obydwoje nie byli zadowoleni ze
swojego widoku.
-Że
to niby dla Ciebie, Bianka mnie nie chciała? – zaczął kpiąco chłopak.
-Kto
by chciał się spotykać z psychopatą. Ładnie to tak zastraszać? – szesnastolatek
nie był dłużny docinkom.
-Ja
psychopata? Wolę to, niż mieć jakieś 12-letnie fanki. – z każdy zdaniem chłopcy
zbliżali się coraz bardziej ku sobie, aż w końcu zaczęli się szarpać. Resztę
bójki przesłoniła osłona nocy.
***
Następnego
dnia, gdy rano przed drzwiami od szatni Bianka i Kamila rozmawiały, nagle jedna
z nich zauważyła Łukasza. Był cały obity, posiniaczony i sądząc po jego
sposobie chodzenia miał skręconą kostkę. Blondynce chciało się śmiać na widok
chłopaka, ale brunetka była zaskoczona i przestraszona, a w głowie miała same
czarne myśli. Nieśmiało podeszła do Łukasza, nie za blisko, ale tak, żeby
wiedział, że mówi do niego.
-Co
Ci się stało? – nie dostała odpowiedzi.
-Hey,
przepraszam, co Ci się stało? Nic Ci nie jest? - znowu brak odzewu.
-Łukasz!
Mówię do Ciebie! – tym razem już zdecydowanie i po raz pierwszy od początku tej
„konwersacji” chłopak spojrzał jej w oczy.
Dziewczyna widziała, że na twarzy malował się ból i złość, ale w oczach
było można zauważyć smutek i rozpacz.
-Nic
Ci nie będę mówić, bo znowu poskarżyć się swojemu chłopakowi. – powiedział
ostro i szybko ją wyminął. Bianka nie rozumiała tego.
-„Jakiemu
chłopakowi?! O czym on mówi?!”
***
Po
szkole Bianka miała zamiar zadzwonić do Jeremiego, żeby dopytać go jeszcze o to
wyjście do domu dziecka, ale nie odbierał. Stwierdziła, że ma w sumie dużo
czasu i że może się przejść. Kiedy weszła do bloku przyjaciela i zapukała do
drzwi od jego mieszkania, otworzył jej Artur.
-Cześć
Bianka. – przywitał się radośnie. Widocznie była u niego Nikola, bo było
słychać jakiś dziewczęcy głos w tle.
-Cześć
Artur, nie chcę Wam przeszkadzać, ale jest Jeremi? Próbuję się do niego
dodzwonić, ale on nie odbiera. – oprócz sprawy mikołajkowej, dziewczyna jeszcze
raz chciała mu podziękować za wczoraj.
-To
Ty nie słyszałaś? Wczoraj co prawda wrócił do domu, ale potem miał straszne
duszności i rodzice zabrali go do szpitala. Został na obserwacji, bo miał nie
wydolność serca.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani!
To już 22 rozdział! Wow! Oczywiście rozdział za tydzień normalnie, nie robię
sobie przerwy świątecznej ;3. Jak Wam się podobał ten rozdział? Swoje opiszcie
piszcie w komentarzach ^^. I proszę Was! Nie poddawajcie się i spełniajcie
marzenia! <3
Uwielbiam Was,
Livia
Świetny rozdział przy końcu aż się łza w oku zakręciła. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :* następny już 25 grudnia ;3
UsuńPopłakałam się to naprawdę świetny wpis czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńOooooo <3 ale nie płacz ;3
UsuńSuper rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny😃
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńRozdział jak zwykle jak super! Przez prawie cały rozdział łezka kręciła mi się w oku, ale na końcu nie wytrzymałam i się popłakałam. Nie wiem jak wytrzymam, gdy będę czekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie skończysz szybko przygody z pisaniem, bo świetnie Ci to idzie.
A tak w ogóle to nowy wygląd bloga jest świetny.
I na sam koniec. Artur pojawił się w tym rozdziale! <3 Czy tylko ja, tak uwielbiam Artura? :*
Pozdrawiam
Nattu
Dziękuję i bardzo się cieszę, że tak przeżywacie rozdziały :')
UsuńNastępny rozdział już 25 grudnia :*
Nie mam zamiaru kończyć tej niesamowitej przygody! ^-^
Dziękuję za docenienie wyglądu i faktycznie, Artur się pojawił, ale będzie go jeszcze więcej...:3
Pozdrawiam,
Livia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń