piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 22



-Jak co roku chciałabym pojechać do domu dziecka i rozdać prezenty dzieciom i szukam chłopaka, który przebrałby się za Mikołaja i czy chciałbyś, może? – zapytała niepewnie. Jeremi chwilę się zawahał, ale zaraz odpowiedział.
-Oczywiście, że tak! Tylko…wiesz może, kiedy chciałabyś pojechać…? – zapytał lekko zażenowany.
-Spokojnie, do kiedy zostajesz w Warszawie?
-Siódmego stycznia wyjeżdżam ponownie.
-Ja chciałam jeszcze jechać przed świętami, może…dziewiętnasty grudnia? – zapytała miło.
-Idealnie. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy chłopak.
***
-Bianka! Nareszcie! Za pięć minut zaczynamy lekcje! Gdzie Ty byłaś?! – tak „miło” powitała ją Kamila.
-Przepraszam, załatwiałam jeszcze ostatnie sprawy związane z wyjazdem. – dopowiedziała wręcz ziewając.
-Nie mów mi, że zarwałaś całą noc na załatwianiu tego. A znalazłaś przynajmniej tego chłopaka, który przebierze się za Mikołaja? – Kamila nienawidziła, gdy Bianka zaniedbywała swoje potrzeby na rzecz innych osób, a niestety, zbliżał się ten okres, gdy dziewczyna wkładała dosłownie i w przenośni całą swoją duszę w pomoc innym.
-No nie całą…pół. – uśmiechnęła się zmęczona szesnastolatka.
-Ty się ciesz, że dzisiaj nas zwalniają wcześniej do domu i będziesz mogła się przespać.
-Mam jeszcze mnóstwo pracy!
-A ja już mam dość tego, że co roku w te święta zapominasz o sobie! – Kamila najchętniej zapytałaby się przyjaciółki, czy na pewno załatwiła wszystko związane z udekorowaniem sali, ale widząc jej samopoczucie, odpuściła sobie.
-No dobra! Pójdę spać, ale nie na długo! A co do sali, widzę, że się zastanawiasz, ale nie martw się, wszystko już załatwiłam. Umówiłam się na niedzielę z Marcinem pod szkołą.
-Na niedzielę?! Przecież w sobotę masz wyjście do domu dziecka! – przyjaciółka z jednej strony była pełna podziwu, a z drugiej strony była wściekła, bo nie mogła wytrzymać zachowania Bianki.
-Spokojnie, poradzę sobie. Muszę tylko znaleźć strój elfa… - planowała dziewczyna.
-Ygh! – Kamila już nie miała na nią sił. – To może mi chociaż kto jest tym Mikołajem? Tylko proszę powiedz, że nie Łukasz! Przeżyję każdego, tylko nie jego! – w tym właśnie momencie korytarzem wraz ze swoimi kumplami szedł chłopak, który niby słuchał opowieści kolegów, ale tak naprawdę przyglądał się przyjaciółką. Kiedy usłyszał swoje imię, zrobiło mu się jakoś tak smutno i źle, że jeszcze przyjaciółka Bianki, nastawia ją przeciwko niemu. W głębi duszy obiecał sobie, że nie zostawi tak tego…
-Nie – zaczęła normalnie. – od pocałunku nie rozmawialiśmy ze sobą, nie chcę z nim wiązać niczego. – powiedziała lekko przyciszonym głosem, żeby nastolatek nie usłyszał, ale na nieszczęście tak się nie stało. Łukasz wpadł w szał. Zostawił znajomych i ruszył w stronę przyjaciółek.
-Ach tak?! Taka jesteś?! Chciałem być miły i robić dobrą minę do tej gry, jaką Ty próbujesz zrobić, ale to Ci się nie uda. Jesteś nic nie wartym gównem i zrozum to. Chciałem, żebyś wyszła na ludzi, ale Ty wolisz tego swojego Jeremiego! Żebyś się nie przeliczyła! – podparł dziewczynę do ściany i już zamachiwał się, żeby ją uderzyć…
-Łukasz! Ogarnij się! Chcesz się bić, to nie ze słabszymi! Dobrze zrobiła, że się z Tobą nie umówiła! Jesteś szurnięty! – do sytuacji włączyła się Kamila.
-Ty… - nastolatek był gotów do bójki, lecz koledzy go zawołali, więc na zakończenie rzucił tylko do Bianki:
-Bój się. – i odszedł. Dziewczyna po tych słowach i całej tej sytuacji była bardzo roztrzęsiona, parę łez jej poleciało po policzkach.
-Dlaczego…co ja mu zrobiłam? – zapytała retorycznie zapłakana. Przyjaciółka ją objęła.
-Spokojnie, to nie Twoja wina, poradzimy sobie, nie pozwolę mu Cię skrzywdzić.
***
Po zajęciach dziewczyna jeszcze wstrząśnięta przeżyciami z dzisiaj wróciła do domu i zrobiła sobie herbaty. Postanowiła poradzić się Jeremiego, ten stwierdził, że zaraz będzie, co było  dosyć dziwne, ale i tak nie pozostało nic lepszego. Po dziesięciu minutach Bianka usłyszała dzwonek do drzwi. Gdy otworzyła, na progu stał zgrzany chłopak.
-Hey, co się stało? – zapytał od razu. W odpowiedzi dziewczyna tylko się w niego wtuliła, bała się. Łukasz ma dosyć spore zatargi z prawem, posiada różne kontakty, jest dosyć agresywny i co najważniejsze: nie ma skrupułów.
-Boję się… - szepnęła cicho.
-Czego? – tulił przyjaciółkę Jeremi.
-Łukasza. – w tym momencie nastolatek poczuł kilka samotnych kropel spływając po jego podkoszulku. Wiedział, co ma robić i o co chodzi, a przynajmniej podejrzewał. Wziął dziewczynę na ręce i ruszył z nią do najbliższego pokoju, którym okazał się salon. Usiadł z Bianką na kanapie.
-To teraz mi opowiedz od początku, co się stało. – starał się mieć spokojny głos, ale najchętniej zabiłby Łukasza za to, co zrobił szesnastolatce.
-Bo dzisiaj rano rozmawiałyśmy z Kamilą i jakoś tak temat zszedł na dom dziecka. Kamila się mnie zapytała, czy znalazłam już Mikołaja, i czy to jest Łukasz. Oni się strasznie nie lubią. – szlochała.
-Spokojnie, jeśli chcesz możesz mówić dalej. – Jeremi miał taki kojący głos, który od razu dawał Biance taki spokój.
-I akurat wtedy przechodził Łukasz z kumplami i kiedy usłyszał, że nie chcę z nim nic wiązać, to wpadł w szał…
-Ale czemu miałabyś z nim coś wiązać? – chłopak lekko zesztywniał.
-Przepraszam, to nie jest tak, że czuję coś do niego, ale…nie chciałam, żeby mnie pocałował, ale on to zrobił, przepraszam, to moja wina. – Bianka pośpiesznie zeszła z nóg chłopaka i usiadła we wnęce między ścianą, a szafą i zwinęła się w kłębek. – Przepraszam. – Jeremi zauważył, że dziewczyna nie kłamie, i że to faktycznie Łukasz ją dręczył. Był pewny, co będzie dzisiaj wieczorem robić, jak wróci od Bianki. Podszedł powoli do przyjaciółki i usiadł naprzeciwko  niej.
-Przecież to nie Twoja wina, nie możesz się obwiniać. – po tych słowach dziewczyna szybko przytuliła się do przyjaciela.
-Dziękuję. – szepnęła. Chwila, w której oni się przytulali była dla obydwojga bardzo przyjemna: Bianka czuła spokój i ukojenie, natomiast Jeremi podświadomie wiedział, że w rękach trzyma coś bardzo ważnego i cennego i dawało mu to ogromną przyjemność. Siedzieli tak na podłodze, z czasem nastolatek wziął dziewczynę na ręce i przenieśli się na kanapę i tak leżeli w spokoju i ciszy. To znaczy Bianka leżała na kolanach i rękach Jeremiego, natomiast on siedział.
***
Około 20 wrócili rodzice Bianki do domu. Chłopak w tym czasie zdążył zanieść nastolatkę do jej pokoju i przykryć ją kocem.
-Dobry wieczór. – zaczął kulturalnie rozmowę.
-Cześć Jeremi, coś się stało Biance? Gdzie ona jest? – zapytała z niepokojem mama dziewczyny.
-Proszę się nie martwić, poszła spać, a ja stwierdziłem, że poczekam na Państwa w razie czego. – uśmiechnął się słabo. Między pójściem spać nastolatki, a przyjściem jej rodziców Jeremi zdążył przemyśleć parę spraw, między innymi tą związaną z Łukaszem.
-Dziękujemy Ci i przepraszamy, że Ci tak zajęliśmy czas. – uśmiechnęła się zmęczona rodzicielka.
-Spokojnie i proszę się nie martwić, nic jej się nie stanie, obiecuję. – ostatnie słowa trochę zaskoczyły rodziców, ale chłopak tylko życzył dobrej nocy i wyszedł nie oglądając się za siebie. W drodze napisał jeszcze szybko do Łukasza wiadomość: „Spotkajmy się za 10 minut koło garaży. Przyjdź sam i bez broni” i ruszył w ustalone miejsce.
***
Kiedy Jeremi przyszedł na miejsce, Łukasz już był. Obydwoje nie byli zadowoleni ze swojego widoku.
-Że to niby dla Ciebie, Bianka mnie nie chciała? – zaczął kpiąco chłopak.
-Kto by chciał się spotykać z psychopatą. Ładnie to tak zastraszać? – szesnastolatek nie był dłużny docinkom.
-Ja psychopata? Wolę to, niż mieć jakieś 12-letnie fanki. – z każdy zdaniem chłopcy zbliżali się coraz bardziej ku sobie, aż w końcu zaczęli się szarpać. Resztę bójki przesłoniła osłona nocy.
***
Następnego dnia, gdy rano przed drzwiami od szatni Bianka i Kamila rozmawiały, nagle jedna z nich zauważyła Łukasza. Był cały obity, posiniaczony i sądząc po jego sposobie chodzenia miał skręconą kostkę. Blondynce chciało się śmiać na widok chłopaka, ale brunetka była zaskoczona i przestraszona, a w głowie miała same czarne myśli. Nieśmiało podeszła do Łukasza, nie za blisko, ale tak, żeby wiedział, że mówi do niego.
-Co Ci się stało? – nie dostała odpowiedzi.
-Hey, przepraszam, co Ci się stało? Nic Ci nie jest? - znowu brak odzewu.
-Łukasz! Mówię do Ciebie! – tym razem już zdecydowanie i po raz pierwszy od początku tej „konwersacji” chłopak spojrzał jej w oczy.  Dziewczyna widziała, że na twarzy malował się ból i złość, ale w oczach było można zauważyć smutek i rozpacz.
-Nic Ci nie będę mówić, bo znowu poskarżyć się swojemu chłopakowi. – powiedział ostro i szybko ją wyminął. Bianka nie rozumiała tego.
-„Jakiemu chłopakowi?! O czym on mówi?!”
***
Po szkole Bianka miała zamiar zadzwonić do Jeremiego, żeby dopytać go jeszcze o to wyjście do domu dziecka, ale nie odbierał. Stwierdziła, że ma w sumie dużo czasu i że może się przejść. Kiedy weszła do bloku przyjaciela i zapukała do drzwi od jego mieszkania, otworzył jej Artur.
-Cześć Bianka. – przywitał się radośnie. Widocznie była u niego Nikola, bo było słychać jakiś dziewczęcy głos w tle.
-Cześć Artur, nie chcę Wam przeszkadzać, ale jest Jeremi? Próbuję się do niego dodzwonić, ale on nie odbiera. – oprócz sprawy mikołajkowej, dziewczyna jeszcze raz chciała mu podziękować za wczoraj.
-To Ty nie słyszałaś? Wczoraj co prawda wrócił do domu, ale potem miał straszne duszności i rodzice zabrali go do szpitala. Został na obserwacji, bo miał nie wydolność serca.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! To już 22 rozdział! Wow! Oczywiście rozdział za tydzień normalnie, nie robię sobie przerwy świątecznej ;3. Jak Wam się podobał ten rozdział? Swoje opiszcie piszcie w komentarzach ^^. I proszę Was! Nie poddawajcie się i spełniajcie marzenia! <3
Uwielbiam Was,
Livia

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział przy końcu aż się łza w oku zakręciła. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się to naprawdę świetny wpis czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny😃

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle jak super! Przez prawie cały rozdział łezka kręciła mi się w oku, ale na końcu nie wytrzymałam i się popłakałam. Nie wiem jak wytrzymam, gdy będę czekać na kolejny rozdział.
    Mam nadzieję, że nie skończysz szybko przygody z pisaniem, bo świetnie Ci to idzie.
    A tak w ogóle to nowy wygląd bloga jest świetny.
    I na sam koniec. Artur pojawił się w tym rozdziale! <3 Czy tylko ja, tak uwielbiam Artura? :*
    Pozdrawiam
    Nattu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo się cieszę, że tak przeżywacie rozdziały :')
      Następny rozdział już 25 grudnia :*
      Nie mam zamiaru kończyć tej niesamowitej przygody! ^-^
      Dziękuję za docenienie wyglądu i faktycznie, Artur się pojawił, ale będzie go jeszcze więcej...:3
      Pozdrawiam,
      Livia

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń