piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 27



„Dom był ogromny! Wszędzie były porozwieszane balony i serpentyny. Całe pomieszczenie oświetlały tylko światła z kuli dyskotek będącej w rogu sali. Było tak magicznie! Do pewnego momentu…do momentu gdy zobaczyła Jeremiego.”
Ich spojrzenia się spotkały. Bianka poczuła mimowolny ucisk w brzuchu.
*perspektywa Bianki*
Nie wierzę w to! Cholera! Na całą, wielką stolicę Jeremi akurat musiał przyjść tutaj na Sylwestra?! On sobie chyba żarty robi! Dobra…trzeba coś zrobić. Szybko odwróciłam wzrok, nie chciałam, żeby mnie rozpoznał, choć i tak wiem, że już to zrobił. Super, zajebiście po prostu, ostatni dzień w roku, i muszę go tak zakończyć? Naprawdę? Okay, spokojnie, uspokój się, trzy głębokie wdechy i idziemy dalej. Postanowiłam podejść do jakiegoś chłopaka, który wyglądał na zbliżony wiekowo do mojego. Super, jeszcze ten kubek. Popatrzyłam się bezwiednie na sok grejpfrutowy zmieszany z wódką i stwierdziłam, że i tak, ostatni dzień roku, muszę się jakoś rozluźnić, wzięłam dużego łyka i zaczęłam już lekko pijana rozmowę.
*perspektywa Jeremiego*
To Bianka?! O kurwa…gdybyście ją widzieli…ta granatowa sukienka do połowy opinająca jej wspaniałe ciało i czarne szpilki…zawsze jest piękna, ale teraz to mam ochotę tylko podejść do niej i wbić się w te jej pełne usta, spojrzeć w jej czekoladowe oczy i utopić palce w jej włosach…zaraz, co?! Nigdy tak nie myślałem, cholera…ogarnij się, pójść za nią czy stać dalej jak ten idiota, na imprezie, na którą nawet ochoty nie miałem przyjść, no ale Robert i Kuba chcieli przyjść, więc co miałem zrobić, zobaczymy, może będzie ciekawie*
*perspektywa narratora*
Impreza na razie mijała w spokoju, Bianka była coraz bardziej pijana z każdym kolejnym łykiem…znaczy się kubkiem.
-Hey, może trochę przystopujesz? – złapała w końcu dziewczynę za ramię przyjaciółka i choć się śmiała, to poważnie się martwiła.
-C-co? Ja? Nie! Wszystko w porządeczku! – nastolatka była już wyraźnie pijana.
-Jednak chodź, przejdziemy się… - lekkie szarpnięcie wystarczyło i przyjaciółki w stronę wyjścia na ogród. Była już godzina 22, więc było trochę chłodno, ale alkohol płynący w żyłach Bianki, ignorował poczucie zimna.
-O co Ci chodzi? Nie rozumiem, przecież kazałaś mi się dobrze bawić. – powiedziała dziewczyna już bardziej trzeźwym, ale ciągle pijanym spojrzeniem.
-Racja, miałaś się dobrze bawić, ale masz 16 lat! Jesteś niepełnoletnia! Można się dobrze bawić bez alkoholu!
-Nie znasz się! Jak się bawić, to na całego! Poza tym mam prawie 17, więc jestem już prawie dorosła. – odrzekła załamanym głosem z chrypą wytworzoną na skutek alkoholu.
-Prawie robi dużą różnicę! Ogarnij się! Chcesz dopiec Jeremiemu, spoko! Ale bez przesady!
-Skoro wiedziałaś, że on tu będzie, to po co mnie przywoziłaś?! – Bianka nie pozostawała dłużna, w okrzykach.
-Nie wiedziałam! Dobra…zresztą, rób co chcesz, tylko potem nie płacz! – Kamila pośpiesznym krokiem wrócił do budynku. Nie była zła na przyjaciółką, choć sytuacja z przed momentu ją trochę wkurzyła, ale postanowiła uważać na przyjaciółkę. Bianka tymczasem stała sama w ogródku, obok niej z minuty na minutę przybywały i ubywały osoby, jedni wchodzili, drudzy wychodzili, parę osób zaliczyli też przysłowiowego „zgona”. Dziewczyna postanowiła wrócić do pomieszczenia i usadowić się przy barze.
-Dzień dobry. – powiedziała zmęczona.
-Co Ci podać? – zapytał barman wycierając kieliszki.
-Podać? Ach…ma Pan „Sex on the beach”? – Bianka zaczęła się zastanawiać, czy właśnie tak chce spędzić Sylwestra? Pijana, następnego dnia nic nie pamiętają, ale stwierdziła, że i tak nie pozostało jej nic do stracenia. Podczas jej rozmyśleń, barman zdążył jej już podać drinka.
-Dziękuję. – upija powoli łyk, w między czasie wywiązała się jakaś rozmowa z facetem sprzedającym drinki.
-Masz zamiar tak przesiedzieć do północy? – zapytał z lekko kpiącym głosem.
-Nie wiem. – Bianka wzruszyła bezwiednie ramionami.
-Cześć piękna. – do dziewczyny nagle podszedł jakiś chłopak. Na pewno nie widziała go wcześniej.
-Hey? – choć była pijana, chciała szybko spławić chłopaka.
-Zatańczysz? – 18-latek zbił ją trochę z tropu.
-W sumie…czemu nie? – poszli razem na parkiet. Światła oślepiały ściany, podłogę, ale także ludzi tańczących. Kiedy Bianka tańczyła z chłopakiem, Jeremi siedział na kanapie ze szklanką wody i czekając na północ, żeby już w spokoju mógł iść do domu. Już dawno stwierdził, że porozmawia z Bianką, ale nie dzisiaj, nie kiedy jest pijana, nie w takim miejscu. Kiedy już miał brać kolejny łyk napoju, prawie się zadławił…
-Co Ty robisz?! – dziewczyna próbowała  odepchnąć od siebie chłopaka, którego dosyć spore dłonie osiadły na jej biodrach, a nawet niżej.
-Oj, przestań, przecież wiem, że tego chcesz… - mówił to zniżonym głosem.
-Nie! Nie chcę! – nastolatka łkała, ale alkohol uśpił u niej całą siłę i nie potrafiła w ogóle odciągnąć od siebie chłopaka, który coraz bardziej się przystawiał. Ucisk w biodrach Bianki rósł i powoli przestawała słyszeć wszystko poza szyderczym śmiechem chłopaka. I gdy już była pewna, że tak się stanie, poczuła ulgę w talii. Wróciła do niej rzeczywistość, alkohol trochę z niej uleciał i zobaczyła to. Wszyscy wpatrzeni w nią, która kompletnie nie wiedziała co się przed chwilą stało, chłopaka, który chciał ją wykorzystać, który aktualnie leżał omdlały na ziemi i jeszcze jednego nastolatka. Jeremiego.
-Powiedziała, że nie chce, to nie chce. – powiedział spokojnie chłopak do leżącego typa. Odwrócił się do tłumu, który się wśród nich zebrał i powiedział łagodnie. – coś się stało? Bawimy się, bawimy! – krzyknął wesoło, przez co całe towarzystwo na nowo się rozproszyło. Chłopak natomiast nie wiedział, czy teraz zagadać czy nie, i kiedy chciał już odejść bez słowa, usłyszał najpiękniejszy głos na świecie, piękniejszy od jakiejkolwiek muzyki, którego mógłby słuchać cały dzień.
-Jeremi… - Bianka delikatnie chciała go powstrzymać, że nie odchodził. W duchu bardzo go potrzebowała, nie chciała się z nim kłócić. Na jej szczęście Jeremi się odwrócił i spojrzał na nią pytająco. Na ułamek sekundy zobaczyła w jego oczach tęsknotę, ale potem wrócił obojętny wyraz twarzy, obojętny, ale przyjazny.
-Dziękuję. – wyszeptała. Miała mocno zdarte gardło, ale też nie ukrywając trochę się teraz bała przyjaciela.
-Spoko, każdy by tak postąpił.
-Nie każdy, sala była pełna od osób, ale to Ty zareagowałeś, naprawdę Ci dziękuję. – żadne z nich nawet nie zauważyło, kiedy od prawie 2 metrów dzieliło ich tylko 10 centymetrów.
-Może pójdziemy gdzie indziej, tu jest chyba trochę za głośno. – odparł Jeremi. Jak powiedział, tak zrobili. Kiedy znaleźli się w cichym korytarzu między sypialniami gościnnymi, Bianka znowu zaczęła rozmowę.
-Naprawdę Ci jeszcze raz dziękuję i przepraszam, że tak się na Ciebie wydarłam wtedy, po prostu…ja… - nie zdążyła dokończyć, bo Jeremi wbił już swoje usta w jej wargi.
-Też Cię kocham. – wyszeptał nie odrywając ust i kiedy dziewczyna pozwoliła mu robić co chce z jej ustami i językiem, nie miał zamiaru zmarnować takiej okazji. Po paru minutach pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, chłopak postanowił zbadać na ślepo dłońmi każdy centymetr pleców nastolatki i choć wiedział, że Bianka miała do niego zaufanie, nie chciał się jednak posuwać zbyt daleko. Jęknął chyba trochę za głośno, gdy dziewczyna wbiła mu swoje paznokcie we włosy. Między nimi napięcie rosło, lecz nagle…
-Bianka…stop. – Jeremi z niechęcią, ale oderwał się od nastolatki.
-Co? Dlaczego? Ja chce tego. – odpowiedziała stanowczo.
-Wiem, ja też, ale jesteś pijana, nie chcę, żebyś potem się obwiniała, że to tak będzie wyglądać, idź się połóż.
-A Ty? – zapytała zmartwiona.
-A ja pójdę z Tobą. – chłopak uśmiechnął się uwodzicielsko i poszli razem do sypialni gościnnej znajdującej się niedaleko. Ku zaskoczeniu dziewczyny, nastolatek najzwyczajniej ściągnął koszulkę i położył się na dwuosobowym łóżku i zamknął w rozmarzeniem oczy. Bianka postanowiła zrobić to samo i zanim się obejrzała, jej powieki zamknęły się pod wpływem snu i po części alkoholu.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! 27 rozdział za nami! Wiem, jest krótki, ale to chyba nie tak źle ;3. W tym rozdziale użyłam też dużo więcej razy przekleństw niż normlanie i wiem, że niektórzy mogą być z tego powodu niezadowoleni, ale to nie tak, że teraz w każdym rozdziale będzie tyle przekleństw, spokojnie. Tyle z krótkich informacji, pamiętajcie proszę o spełnianiu marzeń, bo to jest najważniejsze!
Uwielbiam Was,
Livia

4 komentarze: