„A jeśli
chciałabyś jeszcze porozmawiać na ten wczorajszy temat,
To śmiało pisz, zawsze Cię wysłucham
Jeremi”
Dziewczyna przytuliła kartkę do piersi i
szepnęła: „Kocham Cię” i wróciła zadowolona na śniadanie.”
Styczeń minął bardzo szybko i za
nim się wszyscy obejrzeli, nastał już luty. Temperatury jakie wtedy nastały i
widok za oknem zmotywowały Biankę do działania, a szczególnie, że zaraz, w
połowie lutego, zaczynała ferie.
-To co robimy? – zapyta Kamila w
ostatni dzień szkoły. Po ostatnim tygodniu przyjaciółki miały jeszcze bardziej
dość, nauczyciele, jakby się zmówili, postanowili zrobić jeszcze kartkówki i
sprawdziany przed feriami i skończyło się na tym, że co dzień mieli jakieś
sprawdzenie swojej, znikomej jak na ten okres, wiedzy. Bianka jednak zamiast
skupiać się na planach na najbliższe dwa tygodnie, odpłynęła w swój świat. Z
transu wyrwały ją pstrykające przed jej oczami palce przyjaciółki.
-Hey, Ty mi tak nie odpływaj.
-Oj…przepraszam, zamyśliłam się…
-No właśnie widzę, o co chodzi?
Przez cały dzień wydajesz się taka nieobecna.
-Nie…nic, tylko…zastanawiam się,
bo z Jeremim nie kontaktowaliśmy się od naszego ostatniego spotkania. Wiem,
może to obsesja, ale jakoś tak dziwnie mi bez niego… - przyznała w końcu, nie
wie, czy przed Kamilą czy też przed samą sobą.
-Pewnie jest zajęty, nie przejmuj
się, na pewno nie jest zły na Ciebie. – przyjaciółki się przytuliły, ale żadna
z nich nie podejrzewała jak bardzo dziewczyna była blisko prawdy. Bynajmniej
Jeremi nie skupiał się na szkole i zajęciach. W zasadzie całymi dniami
przesiadywał w siedzibie swoich „pracodawców”. Właśnie za chwilę zaczynał
kolejne, ostatnie spotkanie przed przerwą. Dzisiaj miał przyjść z Polą, czego
się obawiał, bo z tego na pewno nie wyniknie nic dobrego. Kiedy weszli do
biura, które znajdowało się w magazynie, Jeremiego ogarnęło przerażenie na myśl
o dziewczynie, ale przecież teraz się już nie wycofa! W pomieszczeniu stał regał, biurko, fotel na
którym siedział „szef” i dwa krzesła po drugiej stronie. Oprócz tego było
jeszcze małe okno, a tak generalnie to brązowo-szare ściany i wręcz brak tlenu
nie nastrajały pozytywnie nastolatków. Znaczy Jeremiego, Pola wydawała się być
obojętna, ale skoncentrowana na sytuacji.
-Usiądźcie. – warknął wyjątkowo
miło facet. Chłopak postanowił bez słowa usiąść, nie chciał wchodzić w
konflikty z tym facetem, jednak po coś tu „pracował”. Dziewczyna postanowiła zrobić to samo.
-Widzę, że przyprowadziłeś swoją
piękną koleżankę. – zarechotał.
-Łapy przy sobie, zboczeńcu. –
rzuciła ostro dziewczyna. Zszokowało to za równo przyjaciela, jak i mężczyznę.
Zmierzył ją wzrokiem, ale że ta nie ukazywała żadnej skruchy, postanowił
kontynuować.
-Jak pewnie wiesz, dowiedzieliśmy
się, że znasz cały sekret naszego… - rzucił spojrzenie Jeremiego. - …kolegi. –
chłopak ledwo się powstrzymał, żeby go za to nie walnąć, ale postanowił, że
lepiej będzie się teraz opanować.
-Tak, znam, i co z tego? Chcecie
mi coś zrobić z tego powodu? – za to pytanie dostała siniaka na kostce od stopy
w rozmiarze 46.
-Najpierw mieliśmy taki zamiar,
ale potem poszukaliśmy trochę informacji na Twój temat i możesz nam się
przydać. Postanowiłem, że razem z nim – kolejne spojrzenie na Jeremiego. –
będziecie brać udział w pewnych…akcjach, oczywiście niektóre będziesz miała też
samodzielne, bo z tym gówniarzem czasem nie da się pracować. – nastolatek
zacisnął szczękę.
-Nie zgadzam się, nie pozwolę na
to. – powiedział stanowczo.
-Zamknij się, gówniarzu. – syknął
facet. Jeremi chciał już wykonać jakiś ruch, którego prawdopodobnie później by
żałował, ale dziewczyna szybko go powstrzymała.
-Jeremi, przepraszam, ale
faktycznie, zamknij się. – powiedziała trochę łagodniej, na co chłopak usiadł z
powrotem na krześle. Po tym jak nastolatek zajął swoje miejsce, dziewczyna
kontynuowała. – Czyli co miałabym robić?
-To samo, co on, wiadomo, jako
dziewczyna będziesz mieć też trochę inne, bardziej…egzotyczne… - znowu
zarechotał, a w Jeremim aż zawrzało. Nie wyobrażał sobie, żeby przyjaciółka
robiła to co on i do tego jeszcze musiała zgrywać jakąś ladacznicę. Kiedy on
tak myślał, dziewczyna westchnęła.
-Dobrze.
-Co?! – 16-latek prawie udławił
się własną śliną.
-Zgadzam się. – powtórzyła pewnie
Pola.
-W takim razie chcę widzieć Waszą
dwójkę w czwartek po tych Waszych feriach tutaj, a teraz idźcie. – nastolatka z
łatwością wstała i miała wychodzić, ale chłopak siedział. – No wynocha! –
Jeremi zerwał się, jak wybudzony z transu i wyszedł szybkim krokiem. Kiedy byli
na zewnątrz, nastolatek postanowił porozmawiać o decyzji dziewczyny.
-Czemu się zgodziłaś? Oni Ci coś
zrobią!
-A Tobie by nie zrobili jeśli bym
się nie zgodziła?! Poza tym jestem już dużą dziewczynką i nie musisz się tak o
mnie martwić.
-Ale jeśli uznam, że jest to dla
Ciebie nieodpowiednie, to sam tam pójdę i powiem, że nie możesz.
-Niech Ci będzie! – Pola nie
chciała kontynuować tej bezsensownej rozmowy. Postanowiła zmienić temat. – A w
ogóle kontaktowałeś się z Bianką?
-Nie, nie rozmawialiśmy od
ostatniego spotkania. – odpowiedział trochę chłodno patrząc daleko w horyzont.
-To jutro będziecie mieć okazję!
– wykrzyknęła uradowana.
-Jak to?
-Zapomniałeś. – westchnęła
głęboko.
-O czym?!
-Jutro jest przyjęcie urodzinowe
dziewczyny Twojego brata, Nikoli, jakbyś zapomniał.
-O cholera, a ja nie mam prezentu
ani nic!
-To dzisiaj nie wiem, czy coś
znajdziesz, gratuluję.
-Oj…przestań, kupię jej kartkę i
może jakoś przejdzie…
-No lepsze to niż nic. –
prychnęła lekko, na co Jeremi podniósł ją do góry i oboje się zaśmiali. Kiedy
tak stali uśmiechnięci i wpatrywali się sobie w oczy, tą piękną chwilę
przerwała dziewczyna, na około 14 lat, która nieśmiały krokiem podeszła do
nich.
-Przepraszam, bo…bo ja jestem
Waszą fanką i czy mogłabym z Wami zdjęcie? – nastolatkowie nieco zawstydzeni
pokiwali głosami. Kilka chwil i zdjęcie było już gotowe.
-A w zasadzie jak masz na imię? –
zapytała uroczo Pola, zupełnie nie przypominała tej samej dziewczyny, która
była w magazynie jakąś godzinę temu.
-Martyna, normalnie tu nie
mieszkam, ale przyjechałam do przyjaciółki na urodziny i nie wierzyłam, że Was
spotkam! Kocham Was! – dziewczyna zaczęła płakać, na co Jeremi ją przytulił.
-Spokojnie, jest dobrze. –
jeszcze chwilę porozmawiali. Okazało się, że Martyna to internetowa
przyjaciółka Nikoli i wreszcie mają się spotkać. Nastolatkowie dowiedzieli się
jeszcze, że ma dojechać jeszcze jedna dziewczyna, Gabrysia. Po niesamowitej dla
Martyny chwili, wszyscy się rozstali i każdy poszedł w swoją stronę.
***
Kiedy Bianka się obudziła była
9:30. To dzisiaj miała się odbyć impreza urodzinowa Nikoli. Wraz z Kamilą były
szczęśliwe, bo choć dziewczyna była od nich młodsza, to wspaniale się
dogadywały.
-Co jej kupiłaś? – zapytała
Bianka.
-Takiego słodkiego pluszaka w
kształcie królika, a Ty?
-Wraz z Jeremim kupiliśmy jej
książkę i płytę 5 Second Of Summer.
-Jest fanką?
-Tak! Cały czas o nich mówi!
-Ale zaraz…jak to z Jeremim?
Widzieliście się?
-No tak…znaczy nie, ale
domyśliłam się, że on jej zapomni kupić prezent, więc kupiłam ogólnie od nas.
-Nie wnikam. Dobra, chodźmy się
wyszykować! Zaraz musimy być gotowe! – i tak też zrobiły.
***
Około 11 były już pięknie ubrane
i uczesane. Umówiły się z rodzicami braci Sikorskich, że podejdą pod blok
Jeremiego i Artura i wszyscy razem pojadą. Zjadły jak najszybciej śniadanie,
wzięły prezenty i wyszły. Po 15 minutach dosyć szybkiego kroku były na miejscu.
Wszyscy byli oczarowani ich wyglądem, ale to chyba jednak 16-latek nie mógł
oderwać od nich wzroku, szczególnie od Bianki.
-A gdzie Artur? – zapytała
zaciekawiona Kamila.
-Stwierdził, że sam pojedzie,
żeby być szybciej, wziął dla niej prezent i poszedł na autobus. – wytłumaczyła
pani Sikorska. – Znając go, wysiadł na złym przystanku i teraz nie wie, gdzie
iść, ale i tak znajdzie docelowe miejsce. – zaśmiała się z tej ironii. Resztę
drogi rodzice idoli rozmawiali ze sobą, natomiast nastolatkowie siedzieli w
ciszy. Gdy Bianka siedziała taka zamyślona, nagle na swoim w połowie
odsłoniętym udzie poczuła ciepłą dłoń. To samo ciepło przeszło zaraz po jej
ciele. Choć wiedziała czyja to ręka (i chyba właśnie dlatego) nie odsunęła nogi.
Po krótkim czasie wjechali na podjazd domu. Dziewczyna znała ten dom. Był to
ten sam, w którym spędziła Sylwestra.
-„Ale jak to?! Przecież Jeremi
mówił, że ten dom ma właściciela, o co chodzi?!” – choć była niespokojna
próbowała udawać opanowaną, co najwyraźniej jej się udało. Kiedy weszli do
środka powitało ich małżeństwo, jak się później okazało, rodzice Nikoli.
-Nikola poszła z Martyną i
Gabrysią na spacer, będą za pół godziny.
-Zdążymy, wszystko jest już
prawie gotowe. – powiedziała miło mama braci.
-Pola będzie za moment, już jest
prawie pod domem. – stwierdził Jeremi odczytując SMS-a od przyjaciółki. Zanim
się obejrzeli wszystko wyglądało pięknie, urodzinowe balony były poprzyczepiane
do wszelkich przejść, a w kuchni stał cudownie wyglądający tort udekorowany
idealnie pod gust 14-nastolatki. Kiedy zbliżała się już godzina powrotu
dziewczyn, wszyscy się pochowali, żeby za chwilę usłyszeć dźwięk naciskanej
klamki i wyskoczyć ze swoich kryjówek. Nikola była bardzo zaskoczona, choć
udawała, że wszystkiego się spodziewała. Kiedy najpierw wszyscy zjedli urodzinowy obiad, przyszła pora na prezenty.
Jeremi zamarł, nawet zapomniał kupić kartki!
-Oooo! Dziękuję! To jest
wspaniałe! – Nikola rzuciła się w ramiona za równo jemu jak i Biance, ten zdezorientowany
spojrzał na 16-latkę i dopiero uświadomił sobie, że dziewczyna kupiła za siebie
i za niego prezent, gdy ujrzał na karteczce na prezencie swoje i jej imiona.
Kiedy wszystkie prezenty były już rozpakowane, mama Nikoli przyniosła tort,
lecz dziewczyna nagle posmutniała.
-Co się dzieje? – zapytała
zaniepokojona rodzicielka.
-Nic, to bardzo miłe z Waszej
strony, ale chciałabym, żeby Artur tu…
-Jestem! –nie zdążyła dokończyć,
bo chłopak cały ubłocony i zmachany wleciał do salonu. Nikola nie patrząc na
okoliczności rzuciła mu się na szyję.
-Nikuś…bardzo Cię przepraszam,
ale wysiadłem na złym przystanku i potem zabłądziłem…mam dla Ciebie prezent,
ale nie wiem, czy chcesz go zobaczyć… - jego oddech trochę się już uspokoił.
-Chcę! Cokolwiek to by nie było!
– dziewczyna była już szczęśliwa, że nastolatek w ogóle się pojawił. Po chwili
zza drzwi wejściowych Artur przyniósł prawie dwu-metrowego misia w kolorze
złocistym. Fakt, złoty to był jego normalny kolor, ale teraz jego całe „ciało”
obklejało błoto.
-Obiecuję, że go wypiorę…
-Jest cudowny! O takim marzyłam!
Jesteś najlepszy! – Nikola rzuciła się chłopakowi na szyję. Za równo Bianka jak
i Jeremi patrząc na tulącą się parę, złapali się za ręce.
***
Reszta przyjęcia przebiegła w
sumie już bez większych niespodzianek, około 20 wszystko było już posprzątane,
Jeremi chciał zabrać ojcu samochód i odwieź wszystkich do domu, ale widząc
przerażenie w oczach Bianki, powstrzymał się od tego zamiaru. Gabrysia, Martyna
i Nikola pojechali z rodzicami jubilatki do domu, państwo Sikorscy zabrali
Kamilę i Polę, żeby je odwieść i dopiero gdy zostali sami, Bianka poczuła to
napięcie między nimi.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że to
Wasz dom? – to pytanie dręczyło ją przez całe popołudnie.
-Zapomniałem. – skłamał.
-Dobrze wiem, że nie chciałeś mi
powiedzieć. – dziewczyna była nadąsana.
-To po co pytasz? – zapytał
niegrzecznie Jeremi, na co nastolatka tylko prychnęła i już miała iść w stronę wyjścia,
bo poczuła, że to nie ma sensu, ale znowu poczuła ciepłą dłoń na ramieniu,
która jednym ruchem ją obróciła. Jeremi spojrzał jej głęboko w oczy i choć na
dworze panował już półmrok, zarówno on widział jej czekoladowe oczy, jak i ona
błękit w jego.
-Kocham Cię do szaleństwa, nie
potrafię żyć bez Ciebie, bez Twojej idealnej figury, oczu, włosów, jestem o
Ciebie zazdrosny, za każdym razem gdy idziesz do szkoły, jestem zły, że nie
mogę tam być z Tobą, nie wiem, co robi ten Łukasz, nie mogę patrzeć, jak
idziemy przez miasto to faceci się na Ciebie gapią, chciałbym im wtedy
przywalić, kocham Cię. – mówił bez ustanku przyciskając dziewczynę do ściany.
Tymczasem Bianka napawała się tymi słowami i jednocześnie oplatała swoje
zgrabne, gołe nogi wokół talii chłopaka. – A Ty? Kochasz mnie? Proszę,
odpowiedz. – dziewczyna nie miała siły mówić czegokolwiek, słowa, które przed
chwilą usłyszała i napięcie, które ciągle rosło odjęło jej całkowicie mowę,
więc tylko pokiwała twierdząco. –
Odpowiedz. – nalegał.
-Tak! Kocham Cię! Nawet gdy byłam
na Ciebie zła, nie dawałam sobie rady, zbyt za Tobą tęsknię, jesteś dla mnie
wszystkim. – te słowa całkowicie nastroiły tą dwójkę. Jeremi oderwał dziewczynę
od ściany i ruszył z nią w kierunku sypialni. Położył ją na łóżku i jego
niebieskie tęczówki wręcz pożerały jej ciało. Przeniósł oczy na jej poziom, a
jego twarz miała wyraz, jakby pytał się, czy może, na co dziewczyna pokiwała
nieśmiało głową. Chłopak długo nie
czekał i w momencie ściągnął z niej sukienkę, a jemu oczom ukazał się idealny
komplet czarnej bielizny, powoli zaczął masować ją po brzuchu, na co Bianka
cicho zamruczała, a na jej rozpalonej od zawstydzenia twarzy zawitał uśmiech
rozkoszy. Jeremi widząc to, zmienił całkowicie miejsce przyjemności dziewczyny,
teraz powoli, głaskał i podszczypywał kostki i łydki. Dziewczyna zadrżała z
przyjemności i cicho westchnęła jego imię. Ucałował delikatnie jej kolana i
zaczął masować uda za równo po zewnętrznej, jak i wewnętrznej stronie. Samo to
było tak przyjemne, że dziewczyna nie wyobrażała sobie, co będzie za chwilę. Ta
myśl uciekła, gdy Jeremi zaczął masować jej piersi. Najpierw delikatnie
ciepłymi opuszkami palców, ale gdy tylko nastolatka poczuła język chłopaka,
dziękowała, że nikogo nie było w domu, bo nie jedna osoba zareagowałaby
niecodziennie na wydawane przez nią odgłosy, ale nie Jeremi, gdy właśnie robił
jej malinkę na szyi. Długo nie musiała czekać, żeby na brzuchu mieć podobne
ślady. Jeremi bardzo delikatnymi ruchami zbliżał się do zapięcia biustonosza.
Kiedy po raz kolejny praktycznie nieświadoma dziewczyna kiwnęła głową, przed
chłopakiem ukazał się średniej wielkości biust. Kolistymi ruchami pobudził
sutki Bianki, potem zaczął składać na nich delikatne, ale romantyczne
pocałunki. Kiedy na chwilę przestał, dziewczyna skorzystała z okazji i
ściągnęła z niego białą koszulkę, która zasłaniała wręcz perfekcyjny brzuch.
Kiedy dziewczyna na nowo odzyskała oddech, chłopak delikatnie zsunął jej dolną
część bielizny, na co ta spojrzała lekko przerażona.
-Spokojnie, nie dzisiaj. –
ucałował ją w koniuszek nosa i powoli włożył w nią najpierw jeden palec, potem
dwa. Dla dziewczyny była to najprzyjemniejsza rzecz w życiu, nie wiedziała, że
można czuć coś tak przyjemnego. Wzdychała za każdym razem, gdy nastolatek
powtarzał tą czynność. Kiedy do Bianki wróciła świadomość, poczuła się trochę obolała,
ale wspaniałe poczucie spełnienia niwelowało ból. Kiedy obróciła głowę, Jeremi
leżał obok niej z radosnym, szczerym uśmiechem, nigdy chyba nie widziała tak
wielkich i błyszczących iskierek w jego cudownych oczach. Właśnie teraz
zrozumiała, że kocha jego każdą część ciała, od koniuszków włosów, po cudowne
kostki. Nagle zrozumiała, że leży na łóżku w samych majtkach i co przed chwilą
dokładnie się stało, co spowodowało jeszcze większe rumieńce na jej policzkach.
-Jak chcesz, to możesz ubrać moją
koszulkę. – uśmiechnął się słodko chłopak. Nastolatka stwierdziła, że to nie
głupi pomysł, bo choć chłopak przed chwilą widział ją podczas jej pierwszej,
intymnej sytuacji, to jakoś jeszcze czuła skrępowanie przy nim. Zrozumiała, że
i tak jest za późno na powrót do domu, więc zadzwoni z wyjaśnieniami jutro
rano, teraz chciała tylko, co było dla niej zaskoczeniem, że tak myśli, żeby
wtulić się w Jeremiego i zasnąć. Założyła pośpiesznie koszulkę i usadowiła się
szybko na ciele chłopaka, z czego on był pozytywnie zaskoczony. Normalnie
pewnie teraz inna dziewczyna zrobiłaby coś, żeby podniecić go, ale ona nie do
końca wiedziała co. Kiedy jej mózg na nowo się wyłączył, włączyło się ciało i
jej biodra samoistnie zaczęły się poruszać w rytm uderzeń jej serca.
-Nie dzisiaj, masz już za sobą
dość sporo emocji, maleńka…znaczy…
-Mów do mnie jak chcesz, wszystko
brzmi wspaniale. – uśmiechnęła się pogodnie, na co chłopak odwzajemniając
uśmiech przytulił ją do piersi i tak oboje zasnęli.
***
Bianka obudziła się, gdy ciepłe
promienie Słońca wpadały do środka pokoju. Zaczęła sobie powoli przypominać
wczorajszy wieczór i stwierdziła, że był on udany. Rozejrzała się po pokoju,
wszystko było na tym samym miejscu, oprócz pewnej osoby…Jeremiego w ogóle nie
było w pomieszczeniu. Szybko pościeliła łóżko i poskładała ubrania porozwalane
na całej podłodze. Delikatnie stąpając zeszła na dół, chłopak siedział już przy
stole i jadł kanapki.
-Dzień dobry. – powiedział z
uśmiechem do zaspanej dziewczyny.
-Cześć, przepraszam Cię za
wczoraj i…chciałabym Ci podziękować. – mówiła to lekko zażenowana.
-Nie masz za co przepraszać, było
wspaniale. - na myśl o poprzedniej nocy,
nastolatek w duchu karcił siebie, że nie pozwolił później dziewczynie
wykonywać tych powolnych, ale
wspaniałych ruchów, wiedział jednak, że nie mógł jej na to pozwolić, bo Bianka
to bardzo delikatna osoba i tyle nowych wrażeń mogłoby ją wprawić w jeszcze
większe zakłopotanie.
-Nie licz na to, że zostanę u
Ciebie dłużna. – w momencie barwa głosu nastolatki zmieniła się na bardziej
intrygującą, co zaskoczyło ich oboje.
-W to nie wątpię, ale nie
chciałbym Ci przez przypadek zrobić krzywdy, więc może następnym razem, a teraz
usiądź i zjedz. – Jeremi sam nie mógł zrozumieć, jak łatwo zmienia mu się
charakter: miły dla fanów i Bianki, ale jednocześnie bezduszny dla osób, które
krzywdzą jego lub osoby, które są dla niego ważne.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! Tak wiem, że Jeremi zaczynał
ferie 1 lutego, ale bardziej mi pasował ten ostatni termin przerwy zimowej. Jak Wam się podoba ten rozdział? Swoje opinie
dawajcie w komentarz pod postem albo piszcie na innych social media np. na
Facebook’u ^-^
Uwielbiam
Was,
Livia
PS Chciałabym z tego miejsca
pozdrowić Gabrysię, Martynę, a w szczególności Nikolę, która już jutro obchodzi
swój wielki dzień. Wszystkiego co najlepsze i spełnienia marzeń! <3
Ja również dołączam się do życzeń urodzinowych dla Nikoli: Spełnienia marzeń, zdrówka, szczęścia i życzę Ci jeszcze spotkania WSZYSTKICH idoli jakich masz :*. A co do rozdziału to... nie spodziewałam się tego. Pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl to: Cudo... Cudeńko, no po prostu perełka. Martwię się jednak o Polę... Błagam żeby tylko nic jej się nie stało...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też to, że rozdział jest dłuższy niż poprzednie.
UsuńDziękuję <3 wiedziałam, że ktoś doceni, że jest dłuższy ^-^ natomiast sprawa Poli i Jeremiego rozwinie się w następnych rozdziałach...
UsuńOliwia, masz zakaz wchodzenia do mojej głowy do końca życia.
OdpowiedzUsuńA tak serio: Genialne. <3
Haha przepraszam i dziękuję <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWytłumacz mi, jak to jest, że dzieli nas... sporo kilometrów (ok. 380km, przynajmniej tak przypuszczam) i zawsze, kiedy wpadnie mi do głowy jakaś wizja (czyli na każdym polskim :P), to czytając twój rozdział czytam własne myśli.
UsuńJa chyba jestem psychiczna...
Echolokacja...jak delfiny!
Usuń