piątek, 25 marca 2016

Rozdział 37



„Bianka opadła zmęczona na łóżko, już wiedziała, że nie będzie spać, bardziej zastanawiał ją fakt, jak ma powiedzieć przyjaciołom, że się przeprowadza, bo teraz, po śmierci ojca, nie będzie je stać na utrzymanie tego mieszkania i będą musiały szukać czegoś innego, prawdopodobnie w innym mieście, w innej części Polski.”
Dziewczyna leniwie weszła do szkoły, była zmęczona po nocy, a dzisiaj jeszcze miała iść do staruszki, którą się opiekowała. Przez ostatnie wydarzenia zupełnie zapomniała o swoich obowiązkach.
-Bianka! Jak się czujesz? – podbiegła do niej Kamila, przyjaciółki się przytuliły.
-Tak, już lepiej. – dziewczyna postanowiła jeszcze nie mówić o przeprowadzce, ale okazja nadarzyła się szybciej niż myślała.
-A jak Twoi rodzice?
-No… - zaczęła. – Z mamą wszystko okay, natomiast z tatą… - próbowała przełknąć gulę w gardle, która tkwiła od rana, ale średnio jej to wychodziło. – Z tatą już raczej nigdy nie porozmawiam.
-Co się stało? – nastolatka była dla 16-latki bardzo bliską osobą. Praktycznie zawsze denerwowały się w jednym momencie, w tej samem chwili chciało im się płakać i chyba nie byłoby okazji, kiedy nie wybuchły razem śmiechem. Kamila znała jej wszystkie tajemnice. Poznały się, kiedy Bianka zaczęła chodzić do szkoły po adopcji, wtedy jeszcze przyjaciółka kolegowała się z Roksaną, ale potem pewne spięcie między koleżankami umożliwiło rozpoczęcie przyjaźni.
-Nie żyje, lekarze nie zdołali go uratować, dowiedziałam się o tym wczoraj. – stała niczym słup soli wpatrując się w ziemię, tymczasem przyjaciółka przytuliła dziewczynę.
-Strasznie mi przykro, poradzimy sobie, obiecuję.
-Z tym też może być mały problem… - po chwili nastolatka się odsunęła. – Nie mamy teraz z mamą pieniędzy na to mieszkanie i prawdopodobnie będziemy się musiały wyprowadzić…
-Spokojnie, będziemy się widywać w szkole…
-Nie. Nie chodzi o przeprowadzkę na inny koniec miasta, tylko kraju. Mama coś myślała o Opolu albo o Wrocławiu, ewentualnie Zabrze.
-Nie! Nie zgadzam się! Nie pozwolę na to! Nie możesz wyjechać! To jest niemożliwe! – zaczęła się wściekać.
-Kamila…spokojnie, złością nic nie zrobisz.
-Ale nie mogę na to pozwolić! – kiedy dziewczyna próbowała trochę uspokoić Kamilę, do przyjaciółek podszedł Łukasz z bukietem czerwonych róż.
-Cześć Bianka, chciałem Cię przeprosić, nie powinienem tego robić. To dla Ciebie. – próbował jej wręczyć kwiaty.
-Na serio myślałeś , że Ci wybaczę?! Pracujesz z moim ojcem i porwałeś mnie! Trzeba być nieźle jebniętym, żeby następnego dnia normalnie jak gdyby nigdy nic podejść i rozmawiać! – tym razem dziewczyna nie wytrzymała.
-Wiem, jesteś zła, ale daj mi to wytłumaczyć. Przejdziemy się? – zaproponował.
-No dobra. – odrzekła krótko, i tak nie mogłaby się skupić dzisiaj na lekcjach. Pożegnała się z przyjaciółką i wyszła z chłopakiem.
-No to się tłumacz. – powiedziała po chwili ciszy.
-Nie mam jak się tłumaczyć, byłem debilem. Chciałem się zabawić, ale nie chciałem Cię skrzywdzić.
-Jakoś Ci się nie udało.
-Wiem, wiem, ale pamiętaj proszę, że nigdy bym Cię nie skrzywdził, bo…
-Bo co? Bo jestem ofiarą losu? To już wiem. – szorstko rzuciła dziewczyna.
-Nie. Bo mi na Tobie zależy, cholernie zależy i nie mogłem patrzeć, jak on Cię oszukuje, dlatego pobiliśmy się przed szpitalem. –oczywiście nastolatek miał na myśli Jeremiego. – Wkurzyłem się za ostatnią akcję, bo się posprzeczaliśmy i no…przepraszam. – już chciał wyrzucić bukiet róż do kosza, ale dziewczyna go powstrzymała.
-Czekaj! Kwiaty są bardzo ładne, dziękuję Ci za nie. – przytuliła do piersi róże. – A co do Jeremiego, no to cóż…obydwoje mnie oszukiwaliście, na obydwóch z Was jestem zła… - Łukasz wbił wzrok w ziemię i zaczął szurać butem po asfalcie. – Ale Ty się przynajmniej przyznałeś. – dokończyła z uśmiechem, ucałowała go szybko w policzek i odeszła w stronę domu.
-Kocham Cię. – szepnął dotykają dłonią ucałowanego polika.
***
Dziewczyna akurat miała chwilę żeby wejść do mieszkania, zostawić rzeczy, wziąć prysznic i iść do staruszki. Nie śpieszyła się gdy gorąca woda powoli zalewała jej ciało, na rękach pojawiła się gęsia skórka. To samo zjawisko pojawiało się gdy Jeremi jej dotykał. Nastolatce przypomniało się jak ją obejmował, dotykał, to było takie nowe, ale też takie przyjemne.
-„Cholera, czemu on musi być taki wspaniały i okropny jednocześnie?! Czemu mi tego nie powiedział?! Przecież mówił, że mu na mnie zależy…dobra, ogarnij się, przecież nawet nie byliście parą…zaraz…my nigdy nie byliśmy parą.” – Biankę zamurowało. Czemu ona wcześniej nie zauważyła?! Nigdy jej nie powiedział, że są parą, a jak ona się o to pytała, to on szybko zmieniał temat. Nastolatka wściekła, sama nie wiedziała czy na siebie czy na niego, szybko wyszła spod prysznica, ubrała się i poszła w kierunku mieszkania staruszki.
-Dzień dobry! – rzuciła na powitanie kiedy otworzyła drzwi, jakiś czas temu dostała własny komplet kluczy, w razie jakby pani - starsza wyszła. Nikt jednak tym razem nie odpowiedział. – Proszę Pani? – zaniepokojona ruszyła głębiej.
-Cześć Bianko. – usłyszała za sobą męski głos i w momencie się odwróciła.
-Dzień dobry Panu, gdzie Pańska mama? – rozpoznała w mężczyźnie syna staruszki, który w zasadzie ją zatrudnił.
-Nie chcieliśmy Ci robić kłopotu, ale teraz jak tak myślę powinniśmy Ci powiedzieć. Oddaliśmy mamę do domu starców, stan jej zdrowia drastycznie się pogorszył i lekarz mówi, że lepiej żeby teraz była pod stałą opieką, tym bardziej, że prawdopodobnie są to jej ostatnie dni. – podsumował zdołowany.
-Bardzo mi przykro i rozumiem Państwa decyzję, najważniejsze jest teraz zdrowie. – dziewczyna starała się jakoś pocieszyć mężczyznę, ale średnio jej to wychodziło, ze względu na to, że naprawdę polubiła staruszkę i że miała dość swoich problemów.
-Na każdego kiedyś przyjdzie czas. – westchnął. – Przyszedłem zabrać ostatnie rzeczy, które będą jej potrzebne.
-Jeśli chce Pan, mogę pomóc.
-Jeśli Ci się chce, to możesz mi pomóc, a później pojedziemy do domu starców, jeśli chcesz oczywiście. – Bianka tego chciała, bardzo chciała zobaczyć tą staruszkę, której miała pomagać, a tak naprawdę to ona nauczyła ją mnóstwa rzeczy.
-Tak, bardzo chętnie.
Po kilkunastu minutach byli pod ośrodkiem dla osób starszych. Zaraz gdy weszli uderzył ich zapach lekarstw, chusteczek i herbaty. Niby połączenie specyficzne, ale jednak tworzyło jakąś spójną całość.
-Dzień dobry, wie Pan gdzie iść? – powitała ich dyżurująca pielęgniarka.
-Tak, tak, dziękuję bardzo. – uśmiechnął się i ruszyli wzdłuż jakiegoś korytarza. Kiedy skręcili w jedną z sal na jednym z trzech łóżek leżała dobrze już Biance znana staruszka.
-Mamo, mam te rzeczy i jeszcze przywiozłem Ci gościa. – zaśmiał się i odsunął na bok, żeby starsza pani mogła lepiej zobaczyć dziewczynę.
-Dzień dobry Pani. – nastolatka spokojnie zbliżyła się do staruszki, wiedziała, że widzi ją ostatni raz, bo na dzisiaj miały zaplanowany wyjazd w nowe miejsce zamieszkania. Tak, opiekunce udało się tak szybko załatwić mieszkanie w Zabrzu. Oczywiście jeszcze wszelkie formalności, ale właściciel powiedział, że mogą to spokojnie załatwić na miejscu.
-Bianko, jak się miewasz? – zapytała kładąc dłoń na dłoni dziewczyny.
-Dobrze, a jak Pani? –nie chciała teraz jej się zwierzać z problemów.
-A no widzisz, jakoś się trzymam. – zaśmiała się, nastolatka też wymusiła na sobie delikatny uśmiech.
-A jak z Tobą i tym chłopakiem co mi opowiadałaś? Udało Wam się? – zapytała z uśmiechem. Nie tylko Biankę widok staruszki uspokajał, ale również emerytka była weselsza widząc nastolatkę.
-Można tak powiedzieć. – kolejny wymuszony dzisiaj uśmiech. W tej samej chwili staruszka lekko się podniosła i okryła dłońmi twarz dziewczyny.
-Bianko, jesteś niesamowitą dziewczyną, która musi dążyć za marzeniami i nie poddawać się, choćby nie wiadomo co stawało na drodze. Ludzie popełniają błędy, ale czasem warto je wybaczać. – uśmiechnęła się, nastolatce zaszkliły się oczy i nie zdążyła odpowiedź, bo staruszka opadła na łóżko blada. W momencie zrobił się gwar wokół nich, ale nic to nie dało. Umarła. Lekarz zapisał zgon o 16:43.
***
Wracając do domu dziewczyna miała gonitwę myśli. Na szczęście dni były coraz dłuższe i było jeszcze widno gdy szła. Nie minęło pięć minut od jej wejścia do domu, a zadzwonił jej telefon. Jeremi.
-Halo? – zaczęła.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że się przeprowadzasz?! – rzucił się od razu z pretensjami.
-A kiedy miałam Ci to powiedzieć?! Jak byłeś narąbany w trzy dupy?!
-Bo lepiej mnie było wygonić z domu!
-Tak?! Czyli to pamiętasz, ale się ze mnie naśmiewałeś to jakoś przypadkiem Ci wyskoczyło z głowy?! – nastała cisza.
-Gdzie się przeprowadzasz? – zapytał już spokojnie chłopak.
-Daleko od Ciebie. – rzuciła na pożegnanie i rozłączyła się.
-Gotowa? – zapytała mama, która weszła do jej pokoju.
-Nigdy na to nie będę gotowa, pokochałam to miejsce.
-Wiem kochanie, też bym chciała tu zostać, ale naprawdę nie mamy na tyle pieniędzy. – rodzicielce było głupio, że musi odbierać podopiecznej tak dużą część jej życia.
-Rozumiem to, i tak nie mogłam spaść niżej, pokłóciłam się z Jeremim… - z wszystkich rzeczy jakie miała pożegnać, to zrobiłaby najchętniej: pożegnanie się z chłopakiem, z tymi wszystkimi kłótniami.
-Spokojnie, na pewno to nie Wasza pierwsza i ostatnia kłótnia.
-Wiem, ale ostatnie było co innego…
-Co takiego?
-Spotkanie ze staruszką. Umarła. Jej ostatnie słowa to były słowa, które mówiła do mnie! Do mnie! – Biance mimowolnie zaczęły spływać po policzkach łzy. Mama podeszła i bez słowa ją przytuliła.
***
Tak jak ustaliły około godziny 18 zeszły na dół z wszystkimi bagażami i zaczęły je wkładać po kolei do samochodu, gdy w jednej chwili do nich podeszła dosyć niewielka grupa nastolatków. Byli to wszyscy, z którymi Bianka dzieliła najpiękniejsze i najgorsze wspomnienia. Kamila widocznie musiała obdzwonić wszystkich, za co z jednej strony dziewczyna chciała ją zamordować, a z drugiej ucałować ze szczęścia. Nie była to co prawda klasa, ale i tak wolała to towarzystwo: Polę, wspaniałą osobę o wielkim sercu, która zawsze jej pomagała, Artura, bez którego w zasadzie cała ta historia się nie zaczęła, jego dziewczynę Nikolę, Łukasza, który choć jest zwyrodnialcem to ma dobre intencje, Mikołaja, dobrego przyjaciela i wspaniałego słuchacz, Jeremiego, który pomimo swoich kłamstw i oszustw był bardzo bliski jej sercu no i w końcu Kamilę, siostrę, lepszej osoby na świecie nie ma.
-Czyli to już koniec? – zapytała ledwo powstrzymując płacz dziewczyna.
-Chciałabyś, tak łatwo się nas nie pozbędziesz. – zaśmiał się Mikołaj i wszyscy razem z nim. Był to taki typowy śmiech przez łzy, śmiech, którego się stosuje, żeby nie wybuchnąć płaczem.
-I nic się nie da zrobić? – Nikola zawsze była bardzo ambitna, zawsze próbowała szukać rozwiązania.
-Tym razem nie, nic na to nie poradzimy. – wszyscy stali blisko siebie i próbowali się pocieszyć, wszyscy oprócz Jeremiego. Ten stał w połowie nałożonym kapturem i na zmianę myślał i stukał coś w telefon.
-Jak będziesz gotowa, to powiedz, ja teraz jeszcze idę na chwile do sklepu. – przeprosiła na moment rodzicielka i udała się do sklepu. Tymczasem wszyscy stali w ciszy, nikt się nie odzywał, szum aut i wczesnowiosenny wiatr jedynie zagłuszały ciszę. Mama wróciła.
-Jedziemy? – zapytała z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Tak. – westchnęła cicho Bianka i po kolei się z każdym przytuliła. Nadszedł czas na Jeremiego.
-Chciałeś tego co masz. Nigdy mnie już nie zobaczysz. – odparła cicho.
-Naprawdę myślisz, że to już koniec? Chyba jednak nie zdążyłaś mnie poznać. – odpowiedział równie cicho, a na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech, gdy dziewczyna wbiła swój zapłakany wzrok w jego błękitne oczy.
-Jeśli nie chcesz jeszcze jechać…
-Nie, nie, jedźmy już. – nastolatka otrząsnęła głową i wsiadła do auta. Samochód ruszył. Za najbliższym zakrętem Biance zniknął z oczu obraz przyjaciół.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! Dziękuję Wam bardzo serdecznie za przeczytanie! Chciałabym Wam życzyć zdrowych, wesołych Świąt Wielkiej Nocy, smacznego jajka, mokrego Dyngusa i szczęścia. Tego ostatniego przede wszystkim. Uśmiechajcie się i zarażajcie optymizmem innych <3
Uwielbiam Was,
Livia
*WIDZISZ = KOMENTUJESZ*

10 komentarzy:

  1. Przyznam,że się popłakałam. Zastanawia mnie co Jeremi tym razem wymyślił:)
    Czekam na kolejny,wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Cudoo! :* Mam nadzieję, że to nie koniec i Jeremi coś wykombinuje, żeby on i Bianka byli razem!
    Ja zawsze czekam next! KC! <3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, prawie się popłakałam😢 proszę napisz następny rodział szybciej nie wytrzymam do następnego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. 😭😭😭😭 Płakałam od momentu kiedy Bianka powiedziała mamie ,że ostatnie słowa staruszki były do niej ,aż do teraz i nadal płaczę. Po tych wszystkich postach na Zapałkach zastanawiałam się co znowu wymyśliłaś i już wiem. Nie mogę się doczekać następnego. 💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez się popłakałam a nawet się poryczałam i co najgorsze jest po 12 w nocy i moja mama śpi EEEXXXTTTRRRAAA 😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢






      Usuń
    2. Tez się popłakałam a nawet się poryczałam i co najgorsze jest po 12 w nocy i moja mama śpi EEEXXXTTTRRRAAA 😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢😢






      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dobra nie wiem jak to zrobiłaś, ale przez ciebie ryczę jak bóbr xD Rozdział mega i czekam na nexta❤
      P.S. Jesteś idealną kandydatką do pracy w Polsacie 😂😂

      Usuń